piątek, 10 czerwca 2016

THORNBRIDGE - What Will Preavail (2016)

Przychodzi taki dzień, że na tle wielu kapel grających podobnie pojawi się młody zespół, w którym upatrujemy przyszłą gwiazdę. Zespół, który będzie nadzieją danego gatunku. Takie zjawisko niezbyt często ma miejsce, ale jednak ostatnio trochę takich kapel się pojawiło, które mocno namieszały na rynku. Rok 2016 to nieustanne niespodzianki i największą z nich jest pojawienie się Thornbridge. Niemiecki band, który powstał w 2008 roku w końcu ma okazję pokazać się światu i przedstawić swoją muzykę. Panowie przenoszą nas do świata Helloween, Gamma Ray, Running Wild, Orden Ogan czy starego Dark Moor. Jednym słowem Thornbridge to klasyczny power metal, za którym wielu z nas tak bardzo tęskni. „What will Prevail” to coś więcej niż debiut i kolejny album na rynku, to narodziny nowej gwiazdy, które ma szanse ożywić nieco rynek muzyczny.

Już sama okładka frontowa utrzymana w klimatach Kinga Diamonda i Running Wild przyprawia o dreszcze, jednocześnie mówi do nas „ Weź, posłuchaj mnie”. Jest po prostu coś w tej okładce takiego magicznego i klasycznego, że nie trudno dać się skusić. Najlepsze jest w tym wszystkim, że niemiecka formacja ma swój pomysł, ma wizję jak grać power metal i robi to prosto z serca. Może nie jest to nic nowoczesnego i oryginalnego, ale oddaje to co najlepsze w takiej muzyce. Fani oczekują dobrej zabawy, szybkich riffów, zgranych i pomysłowych solówek z nutką finezji i hitów. Melodyjność i pomysłowość jest tutaj niezbędna, by mówić o sukcesie. Thornbridge przypomina mi młodzieńcze lata oraz to dlaczego tak kocham ten gatunek. Dobrze się tego słucha i zostaje na długo w pamięci. Skojarzenia z Orden Ogan jeśli chodzi o kompozytorstwo jak i chórki są jak najbardziej zrozumiałe i przed tym nie da się uciec. W końcu Patrick Rogalski maczał palce przy chórkach Orden Ogan. Co ciekawe sam wokal Jorga mocno przypomina głos Levermanna. Jednak Thornbridge nie jest kopią Orden Ogan, ale wpływów tej kapeli nie da się ukryć. Brzmienie bardziej nawiązuje do lat 90 i podobnie jest z kompozycjami. Jest nacisk położony na przebojowość, epicki klimat i urozmaicenie. Dzieje się sporo i właściwie nie ma na co narzekać. Band dopracował wszystko i możemy śmiało mówić o jednym z najlepszych albumów power metalowych roku 2016. Zachwyca tez praca Jorga i Patricka, którzy rozumieją się bez słów i tą chemię słychać. „Blow up the gates of Hell” to jest właśnie to czego oczekuje się od tego grania. Mocnego riffu, szybkiego tempa i odpowiedniej melodyjności. Kawałek sam wprawia nas w dobry nastrój i czuć energię bijącą z niego kawałka. Ostrzejszy jest „The dragons Reborn”, który momentami przypomina Primal Fear czy Gamma Ray. Jednym słowem klasyczny power metal osadzony w latach 90. Brawa należą się za świetne epickie chórki w tym kawałku. Marszowy i nieco toporniejszy „What Will Prevail” nasuwa namyśl najlepsze Grave Digger, paragon czy właśnie Orden Ogan. Bardzo udany kawałek, który jest wizytówką tego albumu jak i samego zespołu. Energiczny „Coachmans Curse” jak „Eternal Life” to power metalowe petardy, które napędzają ten album i dają mu kopa. Z kolei mroczny klimat pojawia się w żywym „Tower of Lies” i zadziornym „Galley of Horrors”.


Power metal rządzony jest przez takie tuzy jak Helloween, Gamma Ray, Edguy, Avantasia, Freedom Call i do grona tych najlepszych ma szanse wbić się niemiecki band Thornbridge. Brzmi jak młodszy brat Orden Ogan, tylko stawiają na bardziej klasyczne rozwiązania. Debiut brzmi jak album nagrany przez doświadczony band, a nie młody band, który rozpoczyna poważną przygodę z muzyką. „what Will Prevail” to jedna z najlepszych płyt power metalowych jakie ostatnio słyszałem. Gorąco polecam!

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz