piątek, 31 sierpnia 2012

STRIKER - Armed To The Teeth (2012)

Moda na granie heavy metalu w stylu lat 80 nie mija, ba z każdym rokiem poszerza się o nowe zespoły, a o sukcesie i nagrywaniu dobrych płyt, decyduje nie tylko pomysłowość, nie tylko dobre umiejętności muzyków, ale przede wszystkim głód osiągania sukcesu i bycia rozpoznawalnym. ENFORCER czy taki WHITE WIZZARD choć są rozpoznawalne, to jednak z powodu braku głodu nie potrafią trzymać równego poziomu, nie potrafią nagrać kolejnego dobrego albumu i ich pomysły skończyły się na debiutanckich albumach. Natomiast w przypadku kanadyjskiego STRIKER jest inaczej. Jest to zespół który robi swoje, nie patrząc na innych, na to co modne, na to czy będzie to popularne czy nie. Jest to zespół który sprawia że duch metalu z lat 80, speed metalowa formuła wciąż żyje i będzie żyć. Sam zespół został założony w 2007 roku z inicjatywy Iana Sandercocka i Dana Cleary'ego i w 2010 kapela wydała debiutancki album „Eys Of The Night” i to był udany debiut tej formacji O ile był to krążek troszkę jakby zrobiony z pewnym dystansem i z lekką próbą sił zespołu, o tyle drugi album „Armed To The Teeth” który został wydany przez zespół w tym roku już jest bardziej dojrzały pod względem kompozycyjnym, pomysły tutaj zespół rzuca niczym asy z rękawa. Album także jest bardziej dojrzały pod względem aranżacji i w tym aspekcie słowa uznania dla muzyków. Dan Cleary to nie tylko wyśmienity wokalista, który imponuje techniką, lecz muzyk o emocjonalnym podejściu, gdzie każda fraza, każdy tekst musi brzmieć zadziornie, głośno, mocno, z prawdziwą energią i w połączeniu z manierą pokroju Ralfa Scheepersa stanowi to wybuchowy duet. Jeśli myślicie że wokal to jedyny atut tego wydawnictwa i jedyna rzecz która przeszła proces rozwoju to jesteście w błędzie. Nie można w żadnym wypadku pominąć zgrany duet gitarzystów tworzony przez Iana Sandercocka oraz Chrisa Seggera. Jeśli ktoś pamięta czasy lat 80 i to jak znaczącą rolę odgrywały pojedynki na solówki, zadziorne i zapadające w głowie riffy, ten może być spokojny o ten aspekt na tym albumie. Słychać, że gitarzyści również się rozwinęli, jest więcej energii, więcej chwytliwych i elektryzujących partii, a solówki które wygrywają na przemian, są dynamiczne, rytmiczne i bardzo melodyjne. I czego można chcieć więcej? Zwłaszcza kiedy prócz wyżej wymienionych zalet, mamy mocne, soczyste, ale jednocześnie zadziorne brzmienie oraz dynamiczny, równy i wypchany po brzegi przebojami materiał.

Słuchając zawartości można usłyszeć speed metalowe kompozycje jak „Forever” z riffem nawiązującym do twórczości RUNNING WILD, ale tutaj można usłyszeć wpływy wielu kapel i można by wymienić JUDAS PRIEST, CROSSFIRE i wiele innych. Tak szybkość, rozpędzona sekcja rytmiczna, wysunięty i wysokie rejestry wokalisty, z melodyjnym i ostrym riffem tak jak to jest w przypadku „Wolf Gang” to znak rozpoznawczy tej kapeli i w takiej formule wypada wręcz perfekcyjnie i mało zespołów tak znakomicie sobie radzi w konwencji speed metalowej z elementami power metalu. Można też usłyszeć kompozycje przesiąknięte patentami power metalowymi, gdzie jest podobna forma, konstrukcja melodii oraz przebojowy charakter i świetnie odzwierciedla to chwytliwy „Fight for Your Life” , ostrzejszy „Land Of The Lost”, dynamiczny „Feed My Fire” czy też rozpędzony „All The way” . Są to kompozycje które stanowią trzon albumu i na plus zaliczę skojarzenia z PRIMAL FEAR, SKANNERS, czy też HELLOWEEN. Słuchając owego dzieła można usłyszeć też kompozycje, bardziej hard rockowe, gdzie słychać coś z KROKUS, ostatnich dokonań EDGUY, czy też SKANNERS z albumu „Factory Of steel” i takie urozmaicenie odpowiada mi jak najbardziej. I taki „Let It Burn” czy „Lethal Force” to utwory które dostarczają słuchaczowi sporo rozrywki i uważam że są to kompozycje świetne na koncert. Reszta utworów trzyma taki sam wysoki poziom.

STRIKER potrzebował tylko 2 lat, kilku sprawdzonych chwytów charakterystycznych dla SKANNERS, JUDAS PRIEST oraz wielu innych kapel z lat 80 i sprawdzony skład muzyków, żeby nagrać znakomity album, który kipi energią, tętni własnym życie. Słuchanie tego wydawnictwa to prawdziwa frajda, są atrakcyjne melodie, zapadające w pamięci przeboje, imponujące partie muzyków i tutaj ciężko dostrzec jakąś wadę. Wtórność? Tak, ale w tym przypadku trzeba to uznać za zaletę. Jedna z bardziej metalowych płyt w tym roku. Gorąco polecam.

Ocena: 9.5/10

1 komentarz:

  1. Tak płyta jest naprawdę dobra porywa od pierwszego riffu świetne melodie dawno nie słyszałem tak dobrej muzy również gorąco polecam.

    OdpowiedzUsuń