Podróże w czasie, kosmos i
tematyka s-f to coś co jest charakterystycznego dla młodziutkiego
METALMORFOSIS z Grecji. Kapela powstała w 2000r po dwóch
mini albumach w końcu prezentuje światu swój pełnometrażowy
debiutancki album „..Through Space...and Time”. Już samą
tematykę, klimat i pomysłowość co do warstwy lirycznej trzeba dać
zespołowi dużego plusa. Jest to wciąż tematyka, które nie
została w pełni wyczerpana i wciąż brakuje kapel metalowych
poruszających się po tym gruncie. Kolejny plus na pewno przyznam im
za granie melodyjnego heavy/power metalu, który mimo wtórnego
charakteru zachwyca. W dobie istnienie jakże licznej grupy zespołów
grających wtórnie, wzorujących się na starych kapelach jest
to istotna i znacząca cecha, ponieważ mimo oklepania i sprawdzonych
chwytów, zespół potrafi zachwycić i zadowolić
słuchacza. METALMORFOSIS w pierwszej kolejności stawia na klimat o
czym znakomicie świadczy okładka budząca nie pokój i zimny,
tajemniczy klimat które przewija się przez każdą
kompozycję, kumulując się w dwóch ostatnich kompozycjach,
czyli „Endless Blue” oraz „Through Time..and Space”.
Tutaj można poczuć się niczym uczestnik kina s-f. To co również
przesądza o atrakcyjności owego albumu to dopieszczenie
brzmieniowe, podkreślające klimat s-f płyty, staranne aranżacje
muzyków, którzy potrafią coś więcej niż tylko
odgrzać stare i takie nieco powszechne melodie i trzeba przyznać,
że drzemie w nich potencjał. Osobą która pociąga za
sznurki jest Nick Banger. Pełni on w zespole dwie funkcje, a
mianowicie funkcje wokalisty i gitarzysty. W przypadku tej pierwszej
roli, ma to coś co sprawia że zapada w pamięci. Ma charyzmę,
potrafi śpiewać w różnych tonacjach, kiedy trzeba stawia na
mrok czy też śpiewanie w wysokich rejestrach. Jest to bez wątpienia
kolejny mocny punkt tego albumu. W roli gitarzysty wraz z z
gitarzystą Redpassionem tworzy zgrany duet, który nie
powoduje tarć, nie ma jakiegoś chaosu, wszystko jest dopasowane i
dostarcza sporo emocji słuchaczowi przez melodyjne, złożone i
urozmaicone pojedynki na solówki. Już w otwierającym
„Spectre” ta cecha jest wyraźnie wyeksponowana. Kolejną
pozytywną rzeczą jest zwarte, szybkie granie, nie ma silenia się,
jest materiał wyrównany i zróżnicowany trwający
około 35 minut, co sprawia że album przypomina lata 80, kiedy
liczyła się dobra zabawa, radość z grania, materiał, a nie forma
i wypchanie na siłę płyty.
Tak mamy utwory klimatyczne, utwory
melodyjne, pełniące rolę przeboju jak choćby taki „Angel On
The Run” nawiązujący do stylistyki IRON MAIDEN, czy też
ACCEPT. Mamy utwory rytmiczne, utrzymany w średnim tempie jak
„Haunted House”,a także
nieco ostrzejsze, przesiąknięty niemiecką topornością spod znaku
ACCEPT czy też GRAVE DIGGER co słychać w takim „Time
To Die” . Nie zabrakło też
prawdziwej power metalowej petardy w postaci „Over The
Waves” gdzie każdy z
muzyków podkręca poziom, zwłaszcza sekcja rytmiczna, która
tutaj jest nadzwyczaj dynamiczna. Dopełnieniem zróżnicowanego
materiału jest klimatyczna ballada „Watching From A
Distance”, która
prezentuje się nadzwyczaj dobrze, co tez należy uznać za sukces,
bo dzisiaj naprawdę ciężko o dobrą, łapiącą za serce balladę.
Mimo
silnej konkurencji w kategorii heavy/power metal, mimo tylu zacnych
tegorocznych płyt debiut METALMORFOSIS zapada w pamięci i
prezentuje się nadzwyczaj bardzo dobrze. Jest pewien powiew
świeżości, choćby patrząc pod względem tematycznym,
klimatycznym, a gdy się przyjrzy umiejętnościom muzyków,
poszczególnym kompozycjom, gdy się wsłucha w materiał to
można dojść do wniosku, że mimo wtórnego charakteru płyta
brzmi na swój sposób świeżo. Album jest łatwy w
odbiorze, co bez wątpienia zawdzięcza niezwykłej melodyjności i
zwartej strukturze. Kawał porządnego, solidnego metalu prosto z
Grecji z którym warto się zapoznać.
Ocena:
8/10
jak dla mnie płytka bardzo słaba. Sczególnie wokal
OdpowiedzUsuńDoskonałe !! Niesamowite przeżycie!!
OdpowiedzUsuńNo to dowodzi że zdania są podzielone, ale tak jest zawsze. W tym przypadku może nie jest to nic oryginalnego, ale forma podania, klimat i warstwa liryczna pozwala temu krążkowi potrafi się nieco wybić ponad to całe szare przeciętniactwo, którego ostatnio pełno.
OdpowiedzUsuń