Zapowiadany był wielki
powrót Matta Barlowa, miało być szybko, żywiołowo,
agresywnie, jak za dawnych lat Iced Earth. Niestety skończyło się
na szumie wokół Ashes Of Ares, który zapewne skończy
żywot na jednym albumie jak to jest w wielu podobnych przypadkach,
gdzie całość na pędza jedna, znana osoba. Matta Barlowa w ramach
Ashes Of Ares wspiera Van Williams i gitarzysta Freddie Vidales.
Debiutancki album „Ashes Of Ares” to płyta która dawała
nadzieję na dobry heavy metalowy krążek Czy rzeczywiście tak
jest?
Wpływ Iced Earrth i
doświadczenie Matta Barlowa to takie dwa czynniki, które
właściwie napędzają ten album. To właśnie dzięki nim płyta
jest warta przesłuchania i wyrobienia własnego zdania. Jednak tutaj
nie mamy do czynienia z wybitnym graniem, ani też z bardziej
wyszukanymi kompozycjami. Od samego początku można było się
domyślać, że będzie to solidne heavy metalowe granie, bez chrzty
oryginalności. Z Iced Earth została tutaj przerysowana forma
konstruowania melodii, kompozycji, również agresja i śpiew
Matta Barlowa. Soczyste brzmienie i sekcja rytmiczna to kolejne
aspekty, które bez problemu można skojarzyć z Iced Earth.
Wszystko pięknie, tylko Vidales to nie Schaffer, a kompozycje też
poziomem są dalekie od tych z płyt Iced Earth. Płyta urozmaicona
od strony materiału, ale ma to też swoje minusy ponieważ
pojawiają się słabsze utwory, co słychać po takich utworach jak
„The Answer” nieco chaotycznym, topornym „Chalice
Of Man”. Czasami ciężar przeważa nad melodyjnością tak
jak w przypadku „Move The Chains” co ujmuje
kawałkowi. Najbardziej zapada w pamięci energiczny „What I
Am”. Utwory przelatują i wszystko jest przeciętne i
niezbyt zapadające w pamięci.
Tyle szumu i o co? Z
dużej chmury spadł drobny deszcz, który nie ugasił
pragnienia jakie było związane z tym albumem, szkoda bo mogło to
być drugi Iced Earth. Płytę można bardziej traktować jako
ciekawostkę aniżeli pretendenta do płyty roku.
Ocena: 5/10
Nieco zanizyles ocene plyty, ktora nie jest dla hansenowych mieczakow :D
OdpowiedzUsuńMocna siodemka.
Dla mnie to jest po prostu smętne, nieco nudne granie na dłuższe metę. Podziwiam że wytrzymujesz z tym albumem dłużej:D Co ma hansen do Ashes? Wolę poczekać na nowy Iced Earth.
Usuń"Co ma hansen do Ashes?"
OdpowiedzUsuńNo właśnie, bo ty wszystko oceniasz w jednej skali. Granie dojrzałe, dla fanów "Horror Show", nie mówię że to jakaś rewelacja, ale 5? Podczas gdy jakieś shitom zwykle dajesz 7-8...
Wolę "Dystopia" czy Something Wicked" :P Dla Ashes jest takie sobie, nie wywołało we żadnych większych emocji. Są różne zdanie i chyba nie sądzisz że wszyscy będą mówić jednym głosem co do tej płyty lub jakiejkolwiek innej. Zawsze znajdzie się druga opinia. Płyta solidna i na tym koniec. Wolę już nowy Shatter Messiah, który lepiej oddaje klimaty Iced Earth:P Dla ciebie to co oceniam to shity,a dla mnie to dobry płyty. Więc i tutaj może być zamiana ról :P Pozdrawiam:D
Usuń