poniedziałek, 23 września 2013

ASHES OF ARES - Ashes Of Ares (2013)

Zapowiadany był wielki powrót Matta Barlowa, miało być szybko, żywiołowo, agresywnie, jak za dawnych lat Iced Earth. Niestety skończyło się na szumie wokół Ashes Of Ares, który zapewne skończy żywot na jednym albumie jak to jest w wielu podobnych przypadkach, gdzie całość na pędza jedna, znana osoba. Matta Barlowa w ramach Ashes Of Ares wspiera Van Williams i gitarzysta Freddie Vidales. Debiutancki album „Ashes Of Ares” to płyta która dawała nadzieję na dobry heavy metalowy krążek Czy rzeczywiście tak jest?

Wpływ Iced Earrth i doświadczenie Matta Barlowa to takie dwa czynniki, które właściwie napędzają ten album. To właśnie dzięki nim płyta jest warta przesłuchania i wyrobienia własnego zdania. Jednak tutaj nie mamy do czynienia z wybitnym graniem, ani też z bardziej wyszukanymi kompozycjami. Od samego początku można było się domyślać, że będzie to solidne heavy metalowe granie, bez chrzty oryginalności. Z Iced Earth została tutaj przerysowana forma konstruowania melodii, kompozycji, również agresja i śpiew Matta Barlowa. Soczyste brzmienie i sekcja rytmiczna to kolejne aspekty, które bez problemu można skojarzyć z Iced Earth. Wszystko pięknie, tylko Vidales to nie Schaffer, a kompozycje też poziomem są dalekie od tych z płyt Iced Earth. Płyta urozmaicona od strony materiału, ale ma to też swoje minusy ponieważ pojawiają się słabsze utwory, co słychać po takich utworach jak „The Answer” nieco chaotycznym, topornym „Chalice Of Man”. Czasami ciężar przeważa nad melodyjnością tak jak w przypadku „Move The Chains” co ujmuje kawałkowi. Najbardziej zapada w pamięci energiczny „What I Am”. Utwory przelatują i wszystko jest przeciętne i niezbyt zapadające w pamięci.

Tyle szumu i o co? Z dużej chmury spadł drobny deszcz, który nie ugasił pragnienia jakie było związane z tym albumem, szkoda bo mogło to być drugi Iced Earth. Płytę można bardziej traktować jako ciekawostkę aniżeli pretendenta do płyty roku.

Ocena: 5/10

4 komentarze:

  1. Nieco zanizyles ocene plyty, ktora nie jest dla hansenowych mieczakow :D
    Mocna siodemka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to jest po prostu smętne, nieco nudne granie na dłuższe metę. Podziwiam że wytrzymujesz z tym albumem dłużej:D Co ma hansen do Ashes? Wolę poczekać na nowy Iced Earth.

      Usuń
  2. "Co ma hansen do Ashes?"
    No właśnie, bo ty wszystko oceniasz w jednej skali. Granie dojrzałe, dla fanów "Horror Show", nie mówię że to jakaś rewelacja, ale 5? Podczas gdy jakieś shitom zwykle dajesz 7-8...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolę "Dystopia" czy Something Wicked" :P Dla Ashes jest takie sobie, nie wywołało we żadnych większych emocji. Są różne zdanie i chyba nie sądzisz że wszyscy będą mówić jednym głosem co do tej płyty lub jakiejkolwiek innej. Zawsze znajdzie się druga opinia. Płyta solidna i na tym koniec. Wolę już nowy Shatter Messiah, który lepiej oddaje klimaty Iced Earth:P Dla ciebie to co oceniam to shity,a dla mnie to dobry płyty. Więc i tutaj może być zamiana ról :P Pozdrawiam:D

      Usuń