Ciężka praca popłaca i
czasami potrafi przynieść niezłe rezultaty. O tym się przekonał
Blaze Bayley. Już od samego początku swojej kariery tym imponował.
Potrafił tworzyć urozmaicone i pokręcone kompozycje które
napędzały Wolfsbane i potem Iron Maiden. Brakowało stabilizacji,
brakowało może własnego miejsca w heavy metalu. To udało się
osiągnąć z własnym zespołem sygnowanym imieniem muzyka czyli
Blaze. Po dobrym przyjęciu debiutu „Sillicon Messiah” ruszały
pracę nad następcą i w 2002 roku pojawił się „Tenth
Dimension”.
Słowo „kontynuacja”
idealnie pasuje do koncepcji albumu, do stylu, do wydźwięku
kompozycji i samego poziomu utworów. Kto poznał uroki
debiutanckiego albumu Blaze ten nie mógł czuć rozczarowania,
bo właściwie dostaliśmy udaną kontynuacją tego co prezentował
debiut. Mroczny klimat, ciężkie i agresywne partie gitarowe Wraya i
Slatera, dynamiczna sekcja rytmiczna i ponury, drapieżny wokal
Blaze'a, który wszystko podkreślał swoją nietypową barwą
głosu. Również i tym razem postawiono na soczyste brzmienie.
Stylistycznie Blaze dalej gra heavy metal i to w dobrym wydaniu.
„Tenth Dimension” to właściwie taka pigułka tego do czego nas
przyzwyczaił już Blaze w przeciągu swojej dotychczasowej kariery.
Mamy więc dynamiczne, przebojowe kawałki, które są
przesiąknięte erą Iron Maiden. Wyraźnie to słychać w takich
perełkach jak „Kill and Destroy”, „Speed
Of Light”, czy „Tenth Dimension”. Z kolei
takie rockowe kawałki jak „Meant to Be” czy „Land
Of The Blind” przywołują na myśl Wolfsbane. Na co warto
zwrócić uwagę jeszcze na albumie? Na rozbudowany „Stranger
To The Light” czy też energiczny „Leap Of faith”,
który mimo upływu czasu wciąż robi ogromne wrażenie.
Po raz kolejny Blaze
nagrął solidny album umacniając jednocześnie swoją pozycję na
rynku muzycznym. Na „Tenth Dimension” nie brakuje odesłań do
przeszłości, ale Blaze postanowił dalej trzymać się własnego
stylu, tworzyć własną muzykę, niekoniecznie bawić się w
kopiowanie Iron Maiden czy Wolfsbane, za co należy się szacunek.
Pozycja obowiązkowa dla fanów Blaze'a.
Ocena: 6.5/10
P.s Recenzja przeznaczona
dla magazynu HMP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz