Kolumbijski Betrayer FTM
dał się poznać na swoim debiutanckim albumie jako kapela thrash
metalowa wzorująca się na twórczości Destruction i wielu
innych kapel z tego kręgu. „No Life Till Fury” pokazywał że
kapela potrafi grać thrash metal wymieszany z NWOBHM i heavy metalem
z lat 80. Od tamtego wydawnictwa minęły 4 lata, a na drugim albumie
„Full Blast” jakby bardziej oddalała się od thrash metalu na
rzecz speed/heavy metalu. Taka zmiana proporcji wpłynęło
pozytywnie na styl i jakość muzyki Betrayer F.T.M.
Można odnieść
wrażenie, że zespół stał się bardziej zgrany, że ich
muzyka jest bardziej przyjazna dla słuchacza, że może znaleźć
szersze grono fanów i co najważniejsze słychać postęp w
muzyce Betrayer F.T.M. Nie chodzi o stanie się oryginalnym zespołem
czy tworzenie czegoś ponadczasowego, ale o to że kolumbijska
formacja z większą pewnością tworzy melodie, że łatwiej
przyszło im tym razem nagranie hitów. Ciężko dzisiaj się
odnaleźć w takim graniu, bo już wiele zostało powiedziane, ale
Betrayer F.T.M radzi sobie całkiem dobrze. Słychać że wzoruje się
na twórczości Iron Maiden i innych kapel heavy metalowych z
lat 80. Echa Thrash metalu słychać trochę w otwierającym „City
Hell” . Sposób kreowania melodii w „Flithy
Sam”, „Green Fire” czy „Evil
Hounds” pokazuje że zespół wzorował się na
muzyce Iron Maiden. Brzmi to o tyle ciekawe, bowiem kolumbijska
formacja utrzymuje wszystkie kompozycje w speed metalowym klimacie.
Od strony gitarowej płyta też wypada całkiem przyzwoicie. Choć
brakuje tutaj elementu zaskoczenia i czegoś wyjątkowego, to jednak
nie można gitarzystom zarzucić brak chęci do grania ani
szczerości. Zadbano o to, żeby każdy riff i solówka była
energiczna, melodyjna i zagrana z pazurem. Sprawdza to swój
egzamin, bowiem wszystko jest zakorzenione w heavy/speed metalu lat
80. Wystarczy posłuchać „Reasing Power” czy
melodyjnego „Shot Me Down”. Pozwolę sobie też
wyróżnić „Thunder in the Night Sky”, który
ma pewna echa speed/thrash metalu i nieco rock'n rollowy „Turn
your Head around”.
Płyty tego rodzaju
zawsze potrafią umilić czas, bo melodyjny i energiczny materiał
zapewnia przednią zabawę. Jasne takich albumów jak „Full
Blast” zawsze wychodzi pełno, ale atutem tego zespołu jest to że
grają całkiem dobrze i starają się nam przypomnieć heavy/speed
metal z lat 80. Płyta nie ma szans walczyć z najlepszymi, ale jest
dobrą formą rozrywki w wolnej chwili, zwłaszcza dla tych co cenią
sobie szybkie i melodyjne granie wzorowane na zespołach heavy/speed
metalowych lat 80.
Ocena: 7/10
P.s Podziękowania dla
Vlada Nowajczyka za udostępnienie materiału
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz