wtorek, 1 kwietnia 2014

HIRAX - Immortal Legacy (2014)


Jednym z największych wydarzeń thrash metalowych roku 2014 bez wątpienia wydanie nowego albumu przez amerykańską formację Hirax. Kapela już kilka razy była reaktywowana, kilka razy popadała w stan uśpienia. Teraz przerywają milczenie po 5 latach. Nowy album „Immortal Legacy” to jedno z ich największych osiągnięć. Odważę się rzec, że to ich najlepszy album od czasów takich klasyków jak „Raging Violence” czy „Hate, Fear and Power”. Na czym polega fenomen nowego krążka?

Już spieszę z wyjaśnieniem. Płyta jest dojrzała, znakomicie wyważona między agresją, szybkością i przebojowością. Co za tym idzie, nie ma tutaj zbędnych wypełniaczy, kamuflowania nudy, czy też kombinowania. Jest to rasowy thrash metal, w którym można usłyszeć mocne, drapieżne riffy, techniczne solówki, ale jest w tym coś więcej. Coś co pozwala wyróżnić ten album na tle innych wydawnictw. Szczypta melodyjności, speed/heavy metalowego wydźwięku uczyniła ten album interesującym i wyjątkowym. O tym heavy /speed metalowym charakterze na pewno też świadczyć może wokalista Katon, który często brzmi niczym frontman Overkill, czy też Blaze Bayley. Czasami sam riff, czy tempo przybliżają nas do heavy metalu i tutaj wystarczy przytoczyć „Victims Of The dead” jako przykład. Ciężko czasami uzyskać urozmaicenie na thrash metalowym albumie, ale amerykanom ta sztuka się udała. I mamy szybkie kompozycje jak choćby otwieracz „Black Smoke” czy już bardziej melodyjne jak „Hellion Rising”. Taki rozkład możemy zawdzięczać dzięki ciekawej współpracy gitarzystów. Znakomicie sobie radzi Mike Guerrero, który dołączył do kapeli w 2011 roku. Możemy tutaj delektować się zarówno technicznymi zagrywkami, sporą ilością intrygujących melodii, nie brakuje również agresywnych riffów i melodyjnych solówek. A wszystko po to żeby jeszcze bardziej dogodzić słuchaczowi. Nawet ci wybredni powinni być zadowoleni. Sprawdzają się też krótkie przerywniki pokroju „Earthskaer” czy „Atlantis”. Album trwa nie całe 40 minut i nic dziwnego skoro mamy same krótkie kawałki. Kolejnym udanym hitem na płycie o którym warto wspomnieć jest „Tied to the Gallows Pole”. Podobać może się również agresywny „Deceiver” o przebojowym charakterze. Cały czas się coś dzieje i cały czas zespół dostarcza nam prawdziwej adrenaliny i wystarczyć posłuchać „Violence of Action”. Tak powinno się grać thrash metal.

Narzekacie,że brakuje wam dobrego thrash metalowego albumu? Nie podobał się ostatni album Suicidal Angels czy Exodia? To może to jest czas na Hirax? Znakomity powrót i odbudowanie swojej pozycji w najlepszy sposób. Gorąco polecam, satysfakcja gwarantowana.

Ocena: 9/10

3 komentarze:

  1. Płyta jest rewelacyjna , trafili w moje gusta idealnie puki co w tym roku tylko Nervosa im dorównała \m/.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna płyta ale hirax zawsze gral trasz o kilka klas niżej dlatego się nie przebili i są niszą :)

    OdpowiedzUsuń