poniedziałek, 26 października 2015

CHASTAIN - We Bleed Metal (2015)

To już 30 lat minęło od wydania debiutanckiego albumu amerykańskiego bandu Chastain. „Mystery of Illusion” nie jest może najlepszym albumem tej formacji, ale od niego wszystko się rozpoczęło. Tutaj po raz pierwszy raz usłyszeliśmy niesamowity głos Leather Leone, która wstrząsnęła rynkiem muzycznym i pokazała, że kobieta może śpiewa równie agresywnie co facet. Ten album ukazał też geniusz Davida T. Chastaina, lidera który stworzył jeden z najciekawszych zespołów heavy/power metalowych. Wraz z kolejnymi albumami zespół zdobył więcej fanów, stali się jeszcze bardziej rozpoznawalni i każdy album wydany w latach 80 to prawdziwa klasyka gatunku i najlepsze co zespół zrobił. Potem było co raz gorzej, odejście Leather, nowa wokalistka, wielkie zmiany i w końcu gdzieś zespół przepadł bez echa. Wszystko ożyło kiedy znów wróciła Leather, a zespół po 9 latach przerwy wrócił z nowym albumem. „Surrender to No One” był daleki od klasycznych albumów, ale kiedy udostępniono próbki nadchodzącego „We Bleed Metal” to ożył duch dawnych płyt Chastain. Czyżby zespół postanowił zmobilizować się i wrócić do korzeni?

Na nowym albumie słychać z pewnością progres w stosunku do poprzedniego albumu. Jest ostrzejsze, o wiele mocniejsze brzmienie, która ma klimat produkcji z lat 80, co akurat jest dobrym znakiem. Nawet okładka frontowa ma coś z lat 80 i faktycznie może nasuwać nam klasyczne albumy Chastain. Skład też wciąż pozostaje klasyczny, bo jest Leather na wokalu, za partie gitarowe odpowiada David, a za bas odpowiedzialny jest Mike Skimmerhorn, który jest w zespole od 1984r. Jednak skład to też nie wszystko, bo przecież poprzedni album nagrał ten sam skład, a jednak czegoś zabrakło. Tym razem David nieco odszedł od nowoczesnego charakteru, odpuścił nieco mroczny klimat i toporne riffy, starając się przywrócić dawny blask zespołu. Postanowił postawić na zadziorność i nieco thrash metalowy klimat, który przypomina choćby taki „Ruler of the Wasteland”. Jest agresja, ale David stara się nie zapominać o melodyjności. Tak nowy album już znacznie lepiej wypada pod względem melodie w stosunku do „Surrender to no one”. Nie brakuje petard, ani przebojów i to bardzo cieszy. Jasne nie jest to płyta idealna, ale w końcu udało się nawiązać do klasycznych albumów i w końcu brzmi to jak Chastain z lat 80. Na to czekał każdy fan tego zespołu. Zaczyna się od hymnu w postaci „We Bleed Metal”. Pierwsze skojarzenie to „All We Are” Warlock. Prosty riff, jeszcze bardziej banalny refren ale zdało to swój egzamin. To jest właśnie taki klasyczny Chastain. David brzmi o wiele bardziej naturalnie, jego zagrywki są zagrane z polotem i lekkością. Brakowało mi tego na ostatnim albumie. Co ciekawe Leather też brzmi o wiele lepiej niż na poprzednim albumie. Minęło prawie 30 lat od takiego „Ruler of the Wasteland”,a ona nic nie straciła na agresywności i swojej drapieżności. Jedna z najlepszych heavy metalowych wokalistek i to nie podlega wątpliwości. Album promował rozpędzony „All hail the King” i to jest najlepszy utwór jaki zespół stworzył od czasów odejścia Leather z zespołu. Agresywny riff, duża dawka melodyjności, ciekawe i nieco shredowe solówki, do tego chwytliwy refren. Klasyka sama w sobie. Dalej mamy kolejny imponujący i również klasyczny „Againts all the gods”. Słychać tutaj elementy thrash metalowe, ale słychać też nawiązania do twórczości Judas Priest czy też najlepszych płyt Chastain. Jest to nieco rozbudowany kawałek, który wyróżnia się nie tylko pomysłowym riffem i agresją, ale też dobrze wykorzystanymi motywami akustycznymi. Trzeba przyznać, że już sam początek w postaci tych 3 utworów niszczy poprzednie albumy i ostatnie dokonania Chastain. Mrok i nieco toporności której było pełno na poprzednim wydawnictwie daje o sobie znać w mocniejszym „Search Time For You”. Choć stylizacja nie do końca atrakcyjna, to jednak marszowe tempo, taki mroczny klimat sprawia że utwór ma w sobie też coś klasycznego. Najlepsze jest w tym to, że nawet w tym kawałku jest sporo dawka melodyjności, czy przebojowości. David na starych płytach nie szczędził ciekawych, nieco shredowych zagrywek i właściwie płyty były pełne takich motywów i gdzieś z czasem to wszystko uleciało. Na szczęście nowy album w tej kwestii też jest powrotem do korzeni. Wystarczy odpalić energiczny „Don't Trust Tommorow”. Zespół nie obniża w żaden sposób poziomu i można poczuć się jakbyśmy słuchali płytę nagraną po świetny „The voice of The Cult. Już nie chodzi o brzmienie, o formę muzyków, ale też o chemię, czy też właśnie styl kompozycji. Ciężko w to wszystko uwierzyć, bo rzadko kiedy udaje się kapeli nawiązać do swoich najlepszych albumów i odtworzyć tamte czasu. Nieco słabszy jest „I am the warrior” bo tutaj zespół znów wkracza w toporność. Jednak słabość nie oznacza w tym przypadku gniot czy wypełniacz. Jest to również ciekawa kompozycja, która pokazuje, że zespół potrafi nieco urozmaicić swój materiał. David stara się przemycić więcej nowoczesnego metalu i takiego thrash metalowego feelingu w mocnym „Evolution of Terror”. Klasycznie również brzmi nieco stonowany „The Last ones Alive”, który mógłby śmiało znaleźć się na „Ruler of the wasteland”. Znów tutaj David nie żałuje agresywnych riffów i solówek, co jeszcze potęguje skojarzenia z tamtym albumem. Całość zamyka klimatyczny i złowieszczy „Secrets”, który ma coś z twórczości Dio czy Black Sabbath. Jest to jedyny utwór skomponowany przez Leather Leone co też warto mieć na uwadze.

25 lat przyszło nam fanom Chastain czekać na materiał godnej tej nazwy, na materiał klasyczny i nawiązujący do najlepszego okresu zespołu. Jasne może nie jest tak dynamicznie i tak przebojowo jak choćby na takim „Ruler of the Wasteland”, jednak jest spory postęp w porównaniu do ostatnich wydawnictw. David wziął sobie do serca głosy nie zadowolonych fanów z „Surrender to no one” i postanowił zmienić nieco styl, wrócić do korzeni. Jest heavy/power metal na wysokim poziom z takim amerykańskim pazurem i nutką thrash metalu. Dawno Chastain nie brzmiał tak jak nowym albumie. Dawno nie było tak przebojowo i tak gitarowo. To co był tylko marzeniem stało się rzeczywistością. Chastain nagrał album na miarę swoich klasyków. To ci dopiero niespodzianka i wielki powrót. Gorąco polecam!

Ocena: 9/10

2 komentarze:

  1. Skąd ty tą okładkę wytrzasnąłeś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z proma któe dostałem od wytwórni :P tam widnieje ta piękna okładka którą wrzuciłem a nie to paskudztwo z metal archives:D

      Usuń