sobota, 9 kwietnia 2022

COBRAKILL - Cobrator (2022)


 Odstraszająca okładka. Kicz bije po oczach, ale przynajmniej wiadomo co nas czeka. Lata 80 i mieszanka hard rocka i heavy metalu. "Cobrator" to debiutancki krążek niemieckiej formacji Cobrakill, która działa od 2020r. Warto wiedzieć, że band nie kryje swoich zamiłowań do Judas Priest, Motley Crue, Wasp czy Twisted Sister. Nic odkrywczego tutaj nie znajdziemy, ale rozrywkę na przyzwoitym poziomie to i owszem.

Trzon tej formacji to gitarzyści Randy white i Tommy Gun, którzy stawiają na proste i wpadające w ucho motywy. Nie ma w tym za grosz oryginalności, ani też nadzwyczajnego, ale dobrze się tego słucha. Jasnym punktem Cobrakill jest wokal i tutaj świetnie spisuje się charyzmatyczny Nick Adams. To właśnie jego głos jest tutaj ozdobą i często przesądza o atrakcyjności danej kompozycji. Już na samym starcie w "Silver Fist" błyszczy i pokazuje kto tutaj rządzi. Klasycznie brzmi taki zadziorny "Deathstalker", który przemyca sporo patentów Judas Priest, co nie jest wcale takie złe. Band przyspiesza w dynamicznym "Desperados". Oczywiście są i słabe punkty i do nich zaliczam choćby "We ve just begun", który nic nie wnosi do zawartości.

Płyta jakich wiele to na pewno. Jest to solidny porcja hard rocka z nutką heavy metalu w klimatach lat 80 i brzmi to klasycznie.  Problem tkwi w tym, że to wszystko już było i to nie raz w lepszej oprawie. Na pewno płyta do odnotowania, do zapoznania się, bo jest to naprawdę niezła rozrywka, ale nic ponadto.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz