Jakiś czas temu trafiłem na utwór Gladenfold, który zwiastował ich najnowszy album zatytułowany "Nemesis", Stwierdziłem, że zapowiada się ciekawie choć nigdy na nich nie trafiłem. Dzisiaj ma premierę trzeci album tej fińskiej grupy, która gra mieszankę power metalu i melodyjnego death metalu. Czy warto było czekać? Czy rzeczywiście jest to kolejna perełka roku 2022? Okładka robi wrażenie, a jak muzyka?
Od strony technicznej album robi wrażenie. Jest rozmach, jest mocne brzmienie i dużo smaczków. Do tego te symfoniczne ozdobiki. Wszystko niby ładnie, ale coś kuleje. Problem tkwi raczej w samych kompozycjach. Mam wrażenie, że brakuje nieco zdecydowania i bardziej konkretnych pomysłów. Fragmenty są świetne, ale momentami jakieś to chaotycznie. Dobrze to odzwierciedla "chiarias blessing". Niby jest moc, epickość, ale te zwolnienia nie potrzebne. Gitarzyści Matthias i Tokestaraja się jak mogą, ale brakuje ikry i finezji w tym wszystkim. Troszkę to zagrane nieco jakby na siłę. Tę rutynę nieco przełamuje "Stone of storms" czy tytułowy "Nemesis" który stawia na agresywny charakter. "Revelations" czy "broken" wykazują elementy symfonicznego metalu, ale wszystko znów bez pomysłu.
Mialo być ciekawie i z pomysłem. Miało być wielki wydarzenie dl fanów. Album jak dla mnie nie równy i jest przerost formy nad treścią. Posłuchać można i czasami jest zachwyt, ale ostatecznie nie wiele zostaje w pamięci. Szkoda.
Ocena :5.5/10
Ten wpis mi naprawdę pomógł!
OdpowiedzUsuńEsto es un 8 mínimo
OdpowiedzUsuń