wtorek, 10 lipca 2012

WAYSTED - Vices (1983)


Tematyka miłosna dla jednych jest kiczem, a dla drugich przejawem ambitnego pisania tekstów. Wielkim fanem tej tematyki nie jestem, ale w heavy metalu, czy też hard rocku brzmi to czasami imponująco. Tak też długo się nie zastanawiałem i sięgnąłem po jeden z albumów nagranych przez brytyjski WAYSTED. Kapela, która została założona w 1983 roku przez byłego basistę UFO, czyli Petera Waya nagrała sporo albumów, często zmieniała skład, a mimo to ich muzyka przetrwała. A prezentują oni styl na pograniczu hard rocka i heavy metalu, nawiązując oczywiście do UFO, a także takich zespołów jak SEGER, czy THIN LIZZY. Kiedy Peter way zakończył trasę koncertową z OZZYM OSSBOURNEM to zaprosił do współpracy perkusistę Franka Noona, który występował we wczesnym DEF LEPPARD, a także wokalistę Fina Muira znanego z FLYING SQUAD. W tym samym roku został wydany debiutancki album „Vices” . Pod względem stylistycznym Peter way zbytnio nie oddalił się od tego co tworzył w UFO, z tym że tutaj poszedł w stronę heavy metalową, stawiając w głównej mierze na stonowane, średnie tempo, na ciepły, nieco zadziorny wokal Fina, na dość ciekawą grę duetu Kiefielda/Raynolda, gdzie słychać dobrą zabawę i lekką nutkę szaleństwa i choć może nie ma w tym nie wiadomo jakiej techniki i oryginalności, to jednak ten aspekt jest nadzwyczaj atrakcyjny na debiucie. „Vices” to album, który pod względem produkcji wypada bardzo dobrze, ale pod względem muzycznym nieco gorzej bo brakuje większego zróżnicowania albumu, zabrakło może nieco szybszych utworów, może ciepłej ballady, która by idealnie by się wpisała w tematykę miłosną utworów.

Mimo wszystko równy poziom płyty i przebojowy charakter zapewnia nie lada rozrywkę. Już otwarcie w postaci „Love Loaded” napawa optymizmem. Bo zdradza, że będzie i hard rock i heavy metal na płycie. Wykonanie jest na bardzo dobrym poziomie, są i przemyślane, starannie zagrane solówki, no i prosty motyw gitarowy wsparty zapadającym refrenem, czyniąc ten utwór przebojem, który miło się słucha. Mimo jasno określonego stylu w otwieraczu, pojawiają się pewne drobne urozmaicenia, które eliminują wszelkie powody do nudy. Już taki manewr zespół robi przy pomysłowym „Women In Chains” czy też „Hot Love” gdzie główny motyw jest naprawdę atrakcyjny i zapadający w pamięci. Kolejny dowód że czasami poprzez proste chwytliwe melodie najłatwiej trafić do odbiorcy. Nieco dynamiczniej zespół gra w „Sleezy” , zaś „Night Of the Wolf” przemyca troszkę patentów balladowych, jednak więcej w tym szalonego hard rocka zanurzonego w heavy metalu. Najszybszą kompozycją jest bez wątpienia „Toy With Passion” który jest wzorowany na rock;n rollowej stylistyce. Spokojniejszy „Right From The start” to nastrojowy, ciepły kawałek rockowy, ocierający się o balladę. Najgorzej wypada „Somebody To love” z repertuaru JEFFERSON AIRPLANE.

Jeśli się szuka szalonego hard rocka wymieszanego z metalem, jeśli lubi się twórczość UFO, jeśli ceni sobie przebojowość, to debiutancki album WAYSTED przypadnie do gustu takiej osoby, bo jest tutaj na czym zawiesić ucho i płyta miło się słucha w ramach relaksu, bo jest to muzyka bardzo odprężająca.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz