sobota, 8 sierpnia 2015

A LIGHT IN THE BLACK - Tribute to Ronnie James Dio (2015)



Nie ma już wśród nas Ronniego James Dio, ale jego muzyka wciąż jest żywa i wciąż żyje między nami. Szkoda tylko, że metalowy świat jeszcze chyba na dobre nie ochłonął i co jakiś czas pojawia się jakiś tribune czy inne wydarzenie związane z twórczością Dio.  Choć minęło 5 lat od śmierci to jednak nie brakuje kapel, które chcą zagrać swój cover i zaprezentować światu. Z tych wszystkich dotychczasowych  składanek, akurat „A light In The Black” jest najciekawsza w moim odczuciu. Wynika to choćby z tego, że są tu zespoły, które cenię i bardzo lubię. Nie tylko przez to, że większość z nich prezentuje gatunek heavy/Power metal, ale też przez to że są to doświadczone i zaprawione w bojach zespoły.  Taki niemiecki Messenger nadał utworowi „Kill the King” nowe oblicze i ma w sobie oczywiście więcej Power metalu.  Evil Eyes” w wykonaniu Gun Barrel brzmi bardziej hard rockowo, zaś  Metal Inquisitor zagrali  King of Rock’n Roll”, który również dobrze wypada w ich wykonaniu.  Każda z kapel nie tylko radzi sobie z warstwą instrumentalną, ale także jeśli chodzi o kwestie wokalne. Wokaliści są różnorodni, ale każdy z nich śpiewa szczerze i prosto z serca, często oddając klimat twórczości Dio. Za to należy się szacunek. Bardzo fajna interpretacja „One Night In the city” przedstawił Circle of Silence.  Nie zabrakło też coś dla fanów bardziej agresywnego grania i tutaj Burden of Grief w nieco death metalowej przedstawia klasyk w postaci „Neon Knights”.  Znany i bardzo lubiany Love Might Kill świetnie tchnął ducha heavy/Power metalu w rozpędzony „Stand Up and Shout”, który jest jednym z najlepszych coverów na płycie.  Milo jest słyszeć, że Rebellion też żyje i ma się całkiem dobrze. Ich wykonanie „I” jest toporne i przybrudzone. Tak więc klimat udało się wykreować w miarę podobny.  Mocne wrażenie wywarło na mnie zagrany przez Iron Fate „A light In the black”, który ma w sobie tyle lekkości i energii co oryginał. Kawał dobrej roboty i nic tylko chwalić zespół tak świetnie zagrany cover.  Równie ciekawie wypada „The last In Line” w wersji The Order i właściwie można odnieść wrażenie, że brzmi równie mocno co oryginał. Właściwie nie ma tutaj słabych wykonań i każdy rozegrany na nowo kawałek Dio brzmi świeżo i energicznie. Jest heavy metal, jest nutka Power metalu nawet w takim marszowym „Holy Diver”.  Soczyste brzmienie, świetny dobór kompozycji Dio z różnego okresu i idealny zbiór zespołów z kręgu heavy/Power metalu, które podjęły się wyzwania i zmierzyły się z klasyką heavy metalu. Efektem tego jest świetna składanka ku chwale Dio. Polecam.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz