piątek, 13 grudnia 2019

GREAT MASTER - Skull and Bones - Tales form over the seas (2019)

Pierwsze odsłuchy nowego albumu Great Master nie wywołały u mnie dreszczy. Najwidoczniej za bardzo nastawiłem się na klimaty Running Wild. Jasne, że znajdziemy pewne nawiązania do ekipy Rock'n Rolfa, ale prawda jest inna. Ten włoski band brzmi bardziej jak Rhapsody czy Alestorm. Great Master na swoim 4 albumie zatytułowanym "Skull and Bones - Tales from over the seas" znakomicie balansuje między symfonicznym power metalem, folk metal czy też klasycznym heavy metalem. To jest to co wyróżnia Great master na tle innych kapel, który podejmowały tematykę morza i piratów. Włoska kapela brzmi nowatorsko i wyjątkowo epicko. Jeśli szukasz epickiego klimatu, dojrzałych i podniosłych aranżacji to z pewnością ten album jest idealny dla ciebie.

Kolorystyczna okładka zdradza co tak naprawdę znajdziemy na płycie. Pirackie opowieści i prawdziwą podróż do morskich klimatów to jest właśnie to. Brzmienie jest soczyste i uwypukla wyjątkowy talent muzyków. Podkreślone są podniosłe, barokowe chórki, a także fenomenalny wokal Stefano, który dołączył do zespołu w 2018r. Stefano znakomicie wprowadza nas w piracki klimat i jego specjalnością są średnie rejestry, gdzie może budować klimat i prowadzić znakomite narracje.  Band nabrał świeżości za sprawą nowego gitarzysty i klawiszowca. Tutaj na pochwałę zasługuje Manuel i Giorgio. Panowie znakomicie ze sobą współgrają i ten duet daje czadu.

Najlepsze w tym wszystkim jest zawartość, która potrafi porwać i wciągnąć w ten magiczny świat piratów i morskich podróży. Marszowy "Shine On" to piękny i melodyjny kawałek. Znakomicie band wykorzystuje elementy folk metalu i symfonicznego power metalu. Dalej mamy nieco bardziej progresywny i pełen bogatych aranżacji "Urca De lima", który porywa swoim niesamowitym klimatem. Dzieje się tutaj naprawdę dużo.Bardzo dobrze wypada melodyjny "Over the Seas", który porywa swoją lekkością i przebojowością. Ileż energii i power metalu niesie ze sobą dynamiczny "War". Znalazło się też miejsce dla stonowanego i podniosłego "A Hanged man" i tutaj czuć ten magiczny świat. Echa running wild można wyłapać w rozpędzonym "Skeleton island", a elementy alestorm można odnaleźć w chwytliwym "Skull and bones".

Piracki metal nie zawsze musi kojarzyć się z Running wild. Wystarczyło kilka bliższych spotkań z nowym albumem Great Master by się o tym przekonać. Znakomita podróż do morskiego świata, w których główną rolę odgrywają piraci. Dojrzała muzyka pełna ambitnych aranżacji i pomysłów, które zapadają w pamięci i tam długi czas kiełkują i zachęcają do ponownego odsłuchania całości. Piękna przygoda! Polecam każdemu !

Ocena: 9.5/10

6 komentarzy:

  1. Zgadzam się w 100%. A jak ci napisałem o tym albumie jakiś czas temu to ci nie leżał. Widać dorosłeś do tej muzy:)Ja taką uwielbiam choć poprzedni album był lepszy.STEFAN

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem lezal w rym ze chcialem kopii running wild. Tutaj trzeqb miec otwarty umysl😉

      Usuń
  2. Słuchałem już to na tyle często że muszę odłożyć na jakiś czas bo teraz w piekarniku od 3 dni METAL DE FACTO !!!Ale fajna jazda bez trzymanki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Metal De Facto - O matko ale to jest dobre!!!
      I ten wokal, który przypomina młodego Klausa Meine'a

      Usuń
  3. Wszystkie ich albumy trzymają poziom,dobry metal.

    OdpowiedzUsuń