piątek, 6 grudnia 2019

TALES OF EVENING - A new dawn awaits (2019)

Tales of Evening to węgierski band młodego pokolenia, który działa od 2011r a w tym roku wydali swój 4 album zatytułowany "A new dawn awaits". Jest to pierwszy album z nowym gitarzystą tj Krisztianem Varga i pierwszy album w wersji angielskojęzycznej.  Kapela jest mało znana, ale grać potrafi i fanom Nightwish czy After Forever może przypaść do gustu. Jest to lekki, przyjemny symfoniczny power metal.

Płyta wyróżnia ciepłe i takie soczyste brzmienie, które od razu przypomina sound fińskich kapel. Nawet klimatyczna okładka robi tutaj wrażenie. A jak jest z muzyką?  Mamy prosty, melodyjny i nieco komercyjny power metal w symfonicznej oprawie. Znajdziemy tutaj dużo nawiązań do twórczości Within Temptation, Nightwish czy After Forever.  W zespole na wyróżnienie zasługuje bez wątpienia wyrazista i charyzmatyczna wokalistka Dudas Ivett.

Materiał kryje sporo ciekawych kompozycji. Znakomicie wypada dynamiczny i przebojowy "Ton Apart". Co za energia i ukłon w stronę starego Nightwish. Brzmi to naprawdę bardzo dobrze. Nie brakuje klimatycznych i nieco komercyjnych kawałków. Świetnym tego przykładem jest bez wątpienia zadziorny "Miracle of mine". Dalej mamy epicki i nieco o folkowym zabarwieniu "Shelterless soul", który pokazuje nieco inne oblicze zespołu. Krótki i treściwy "Dreaming again"
to kawałek, który znów nas zabiera do świata Nightwish. Nie brakuje na płycie rasowego power metalowego kopa i to mamy w "Rebellious soul" i "Wasted". Warto jeszcze wspomnieć o bardziej progresywnym "Eye of the storm".

Jeszcze świat nie poznał dobrze Tales of evening, ale ten młody band zasługuje na uwagę. Znakomicie odnajdują się w symfonicznym power metalu w stylu Nightwish. Dobrze zrobili, że postawili na angielski język, bo teraz mogą uderzyć w rynek zagraniczny. Płyta na pewno zasługuje na uwagę fanów takiej muzyki.

Ocena: 7.5/10

1 komentarz:

  1. Szczerze mówiąc to bardziej podobali mi się gdy śpiewali po węgiersku. I nie chodzi tylko o język (chociaż to było takie oryginalne) ale ogólnie dwie pierwsze płyty "Hajléktalan Lélek" z 2012 i "Szilánkok" z 2015, były jak dla mnie dużo lepsze. Szkoda że ubiegłoroczna "A Fény Nyomában" nie dorównuje dwóm pierwszym, i mimo iż nie jest to zły album to według mnie jest to najgorsze wydawnictwo w dorobku grupy.

    OdpowiedzUsuń