Specjalistą od
progresywnego metalu nigdy nie byłem, ale potrafię rozpoznać
kapelę która ma potencjał, która potrafić grać na
poziomie swoich umiejętności, kapelę, która potrafi nie
tylko tworzyć pokręcone motywy i bawić się z melodiami, ale też
tworzyć atrakcyjne, rozbudowane kompozycje, które jednak
potrafią zmusić potencjalnego słuchacza do uważnego słuchania,
jednocześnie dostarczając rozrywkę. Patrząc na nowości to
pojawił się nowy album CIRCLE II CIRCLE, jednak nie zachwycił, to
też trzeba było poszukać jakiejś dobrej alternatywy. Daleko nie
musiałem szukać, bo szybko w moje ręce trafił nowy album
norweskiej formacji TELLUS REQUIEM. Nie jest to zespół takiej
rangi co CIRCLE II CIRCLE, nie ma takiej popularności, takiego
doświadczenia, a mimo to zaskoczy pozytywnie nie jednego fana
progresywnego power metalu. Nowy album, który jest
zatytułowany „Invictus (11th Hour)” może namieszać
nie jednemu słuchaczowi w tegorocznych zestawieniach muzycznych.
Początek tej kapeli
sięga roku 2007 kiedy to została założona z inicjatywy gitarzysty
Stiga Nergarda, potem z czasem zaczął się formować prawdziwy
zespół i ich pierwszym krokiem był wydanie debiutanckiego
albumu „Telles Requiem” w 2010 r. Dzięki temu albumowi zespół
pozyskał słuchaczy i możliwość dzielenia sceny z najlepszymi.
Kapela rosła w siłę i w końcu przyszedł na drugi album i
„Invictus (11 th hour)” z pewnością ukazuje silną pozycję
zespołu, to że w ciągu 3 lat ich muzyka stała się bardziej
dojrzała i dopracowana. Jak można opisać to co zespół gra?
Najkrócej można by to określić jako progresywny power
metal, a wykraczając poza ten nieco banalny opis warto wskazać, że
jest to progresywna muzyka, w której pojawiają się motywy,
inspiracje muzyką folkową, czy filmową. Kiedy przeniknie się w
muzykę tego zespołu to nie trudno wyłapać patenty
charakterystyczne dla SYMPHONY X, CIRCLE II CIRCLE, czy PEGANS MIND.
Zespół wykorzystuje co się, sporo sprawdzonych patentów
i trzeba przyznać, że owy wtórny charakter nie przeszkadza,
co więcej sprawia, że odbiór owego albumu jest bardzo prosty
i potrafi zapewnić rozrywkę. Nowy album jest bardzo dojrzałym
albumem zarówno pod względem stylu, gdzie zespół
stara się połączyć coś progresywnego metalu i power metalu,
stawiając na klimat i melodyjność, czy też pod względem
brzmienia, które jest krystaliczne czyste i piętnujące każdy
dźwięk, dodając odpowiedniego klimatu. Każdy z tych argumentów
przekonuje, że mamy do czynienia z naprawdę przemyślanym i
solidnym wydawnictwem. Jednak co przesądza o jego atrakcyjności to
z pewnością sami muzycy i kompozycje. To właśnie wokal Bena
Rodgersa sprawia, że kawałki są melodyjne, pełne emocji i
zadziorności, to właśnie partie gitarowe Stiga czynią ten album
bardzo zróżnicowany, progresywny i melodyjny, to dzięki
przemyślanej, dynamicznej sekcji rytmicznej krążek zyskuje na
mocy, zaś za sprawą klawiszy panuje tu tajemniczy klimat, który
wciąga słuchacza. Jak tu się temu oprzeć? Zwłaszcza, kiedy każdy
utwór stanowi kawał porządnego grania utrzymanego w
klimatach progresywnego power metalu. Płyta jest głównie
zdominowana przez długie utwory i wyjątkiem od tej reguły jest
instrumentalne intro „Ab Aeterno” i przebojowy „Red
Horizon”, który należy do najjaśniejszych momentów
na płycie. „Eden Burns” to utwór, który jest
rozbudowany i bardzo urozmaicony, tak więc dzieje się tutaj sporo.
Są przyspieszenia i dynamika nawiązujące do power metalu, a także
połamane melodie i bardziej wyszukane motywy, co sprawia że utwór
zyskuje na atrakcyjności. „Reflections Remain” wykazuje
więcej lekkości, spokojnego wydźwięku, emocjonalności. Niby
inny, ale paradoksalnie słabszy niż inne utwory. W dalszej części
można się delektować rytmicznym „Twilight Hour” ,
szybkim „Sands Of Gold”, urozmaiconym „Invictus”,
który ma coś z IRON MAIDEN, czy też piękną, podniosłą
balladą w postaci „Dies Irae”
Nie można mówić
tutaj o wybitnym albumie, który podbije serca wszystkich
słuchaczy, bo nie każdego muszą kręcić urozmaicone motywy,
połamane melodie i duża dawka progresywności, nie każdy musi
przepadać za power metalem, ale trzeba przyznać, że album broni
się za sprawą dopracowanych kompozycji, ciekawego stylu, a także
muzyków, którzy mają w sobie coś więcej niż tylko
podstawowe umiejętności grania. Jest potencjał, choć nie w pełni
wykorzystany. Czy jest się za czy przeciw, trzeba przyznać, że
jest to jeden z ciekawszych albumów z kręgu progresywnego
metalu, jeśli chodzi o rok 2013.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz