wtorek, 12 lutego 2013

SCREAMER - Phoenix (2013)


Mamy rok 2013 i kto by pomyślał, że heavy metal z lat 80, ten styl, charakter, klimat, lekkość, prostota i energiczność tamtych lat wciąż będzie tak zachwycać. Czy w tamtym okresie mógł ktoś przypuszczać, że mimo upływu czas okres ten będzie mieć ogromny wpływ na późniejszych słuchaczy, muzyków, którzy często zapatrzeni w swoich fanów starają się im złożyć hołd nagrywając album zakorzeniony w tamtych latach, przesiąknięty tamtym okresem i patentami kapel, które królowały w latach 80. Takich kapel jest pełno na rynku, ale w tym roku póki co oczy i uszy słuchaczy zwrócone są na dwóch głównych przedstawicieli nowej fali heavy metalowej, mającej na celu przeniesienie na tamtych lat, muzyki tamtych lat do współczesnego świata. Tymi przedstawicielami są ENFORCER i SCREAMER. Ten pierwszy zespół zrobił nie małą niespodziankę nagrywając świetny i perfekcyjny album. Co na to konkurencja?

Założony w 2009 roku szwedzki zespół SCREAMER, który miał na celu odtworzeniu heavy metalu lat 80, który obrał sobie za cel grania muzyki przesiąkniętej heavy metalem tamtych lat no i NWOBHM, nie kryjąc jednocześnie swoich inspiracji takimi zespołami jak IRON MAIDEN, TOKYO BLADE, BUDGIE. W muzyce szwedzkiego SCREAMER można również odnaleźć elementy, które można by przypisać rockowi z lat 70 czy punkowi. Jest sporo brytyjskiego ducha, charakteru, jest klimat z lat 80, brzmienie, które jest nieco przybrudzone, takie stłumione, bez efekciarskich efektów, skromna, nieco kiczowata okładka i ta solidność która jest tu niezbędna. Tak było na debiucie „Adrenalline Distractions” i tak jest na nowym albumie zatytułowanym „Phoenix”. Jest to płyta zrealizowana w duchu lat 80 i tutaj nawet materiał przenosi nas do tamtych czasów. Najkrócej można by opisać zawartość jako miks heavy metalu, rocka, punku i NWOBHM. Jednak na ten krótki opis składają się elementy, które podobnie jak w latach 80 sprawdzały się i przesądzały o atrakcyjności albumu, a są nimi: szybkość, przebojowość, urozmaicenie, chwytliwe refreny, melodyjne riffy, energiczne solówki i lekkość. I tutaj pod tym względem jest znacznie ciekawej niż na poprzednim albumie. Tendencja zwyżkowa objęła nie tylko materiał, ale i muzyków. Lider zespołu Christoffer Svennson zajmuje się zarówno śpiewaniem i graniem na gitarze basowej. Wokal jest klimatyczny, taki na miarę lat 80, specyficzny, ale bez jakieś zbędnej agresji, a bas to brytyjska szkoła grania i kłania się oczywiście NWOBHM. Dynamiczna, energiczna perkusja Henrika i zgrany duet Fingal/Rossi, który stawia na melodyjność i prostotę, a nie jak nie którzy na agresję i pędzenie po omacku. Tutaj wszystko zostało świetnie przemyślane i skonstruowane i nie ma mowy o biednej podróbie IRON MAIDEN.

Choć pewnie nie którzy z was tak odbiorą intencję zespołu, granie pod IRON MAIDEN, zwłaszcza kiedy usłyszycie „Demon rider” i trudno zaprzeczyć, bo sam utwór pod względem konstrukcji, melodyjności, przebojowości zalatuje na kilometr żelazną dziewicą, ale nie jest to jakaś marna kopia, lecz bardzo dobrze skonstruowany kawałek w klimacie lat 80, który mimo swojego wtórnego charakteru potrafi zauroczyć swoją prostotą i przebojowością. Brytyjska gallopada w stylu pierwszych płyt IRON MAIDEN daje o sobie znać w „No Regrets” gdzie jest coś z punku, a także coś z rocka lat 70 i jest to bardzo klimatyczny i lekki utwór. Zespół potrafi także przyspieszyć, podkręcić kurek z napisem „ostrość” czy „agresja” i z pewnością „Slavegrinder” to perełka, która pokazuje to nieco agresywniejsze oblicze zespołu. Rytmiczność, lekkość, hard rockowy feeling i formuła NWOBHM to cechy, które sprawiają, że „Far Away From Home” to kolejny przebój na tej płycie. Zespół dobrze czuje się również w wolniejszych klimatach,gdzie mamy średnio tempo, bardziej rozbudowaną formę, gdzie jest pełno motywów i złożonych melodii, co zresztą znakomicie dowodzi „No Sleep Till Hamilton”, klimatyczny, rockowy „Mr.Noman”, czy emocjonalny „Red Moon Risisng”. Do grona szybkich kawałków trzeba zaliczyć heavy speed metalowy „Phoenix” i nieco hard rockowy „Lady Of The River” .

Konkurencja nie śpi i po szwedzkiej formacji SCREAMER i ich nowym albumie „Phoenix” można się o tym przekonać, że nie bez powodu zalicza się ich do grona tych najlepszych z grona kapel grających w stylu lat 80. Album o wiele ciekawszy, bardziej urozmaicony i przemyślany aniżeli poprzedni. ENFORCER to spec od heavy/speed metalu, a SCREAMER to specjalista od grania stylu NWOBHM. Każdy fan lat 80 i NWOBHM powinien się zainteresować tą kapelą oraz tym ich nowym albumem, satysfakcja gwarantowana.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz