sobota, 9 lutego 2013

SIDEBURN - IV monument (2012)


Każdy kto lubi BLACK SABBATH, LED ZEPPELIN czy też KYUSS, DEEP PURPLE powinien się zainteresować twórczością szwedzkiego zespołu SIDEBURN. Jest to zespół, który został założony w 1997 roku z inicjatywy gitarzysty Morgana Zocek i perkusistę Tora Pentena. W 1998 r stałe miejsce w zespole zagrzał wokalista Jani Kataja, który ma coś z głosu Ozziego i Iana Gillana, co tylko podkreśla, jaki wpływ wywarły na muzyków takie kapele jak BLACK SABBATH, czy DEEP PURPLE. Jani może nie powala mocą, czy agresją, ale nadrabia wszelkie niedoskonałości hard rockową manierą i klimatem. W 2002 roku kapela wydała swój debiutancki album, który został zatytułowany „Trying To Burn The Sun” i od tamtego czasu kapela nagrała jeszcze 3 albumy, z czego ostatni krążek „IV monument” ukazał się w roku 2012 i wszystkie 3 albumy zostały już nagrane z nowym perkusistą, a mianowicie Fredrik Broqvist. Zespół choć istnieje już tyle lat, choć nie należy do żółtodziobów to jednak nie należą do kapel sławnych i rozpoznawalnych. Gdyby nie fakt, że jeden z muzyków napisał do mnie z zapytaniem napisania recenzji ich ostatniego albumu, to zapewne też bym o nich nigdy nie usłyszał. Uważam, że choć nie są to moje klimaty muzyczne, to jednak uważam, że „IV monument” zasługuje na uwagę, na to żeby być wysłuchanym. Jeśli ktoś kocha stoner, hard rock, blues, progresywny metal i mroczny klimat wyjęty z doom metalu ten z pewnością polubi to co gra zespół i to co prezentuje na nowym albumie.

Choć za fana takich dźwięków nigdy się nie uważałem, to muszę przyznać, że nowy album szwedzkiej formacji pod kilkoma względami mi się spodobał. Moją uwagę przykuła już niemal od samego początku okładka, która faktycznie w pełni oddaje to co zespół gra, to jaki styl preferuje. Mroczna okładka spokojnie mogłaby zdobić płytę z kręgu doom metal czy właśnie stoner metal. Podobne skojarzenie wywołuje dość zadziorne, specyficzne brzmienie, który ma na celu stworzenia odpowiedniego klimatu, który podkreśli stonerowy, czy też doom metalowy wydźwięk partii gitarowych, za które odpowiedzialny Morgan Zocek. Nie uświadczymy z jego strony jakiś wirtuozerskich popisów gitarowych, ani czegoś oryginalnego. Słychać za to klimatyczne, zadziorne riffy i solówki, które przenoszą słuchacza do lat 70/80. Jednak w tym aspekcie nowy album też do końca nie zachwyca, bo czasami pojawia się nijaki motyw, niepotrzebne rockowe zwolnienie, co sprawia że album staje się nieco monotonniejszy i nieco bardziej nużąco. Przykładem takich momentów jest długi, rozbudowany „Silverwing”, czy też rockowy „Monument” z kilkoma przebłyskami. SIDEBURN potrafi jednak porwać słuchacza i to za sprawą tylko mocniejszego riffu, hard rockowego szaleństwa („Bring Down The Rain”) , potrafi wzbudzić emocje za sprawą wolniejszego, klimatycznego motywu („Crossing The Lines”), czy też zagrać mrocznie i doprawdy ciężko („Diamonds”). Doom metalowy klimat z mieszany z hard rockiem i bluesem wypada całkiem ciekawie o czym świadczyć może stonowany, mroczny „Fire And water”. Nie trzeba się zbytnio wysilać, żeby doszukać się wpływów np. BLACK SABBATH bo pojawiają się właściwie co utwór, a zwłaszcza w takim nieco rozbudowanym „The Last day”. Całość zamyka nieco krótszy i bardziej hard rockowy „Tommorows Dream”.

Szwedzki zespół nie gra niczego odkrywczego i nawet nie ma zamiaru kryć się z tym. Na „ IV monument” bez problemu wyłapiemy patenty znane z innych nam płyt, z innych zespołów, ale mimo wtórnego charakteru album się broni. Duża tutaj zasługa zespołu i ich dobrego zgrania, ciekawych pomysłów na kompozycje, czy też solidnego wykonania. W dodatku zespół stara się łączyć doom, stoner z hard rockiem i progresywnym metalem, co już sprawia, że album intryguje i zachęca do sprawdzenia jak brzmi takowa mieszanka. Solidny zespół nagrał solidny album, który zadowoli każdego fana stoner czy też doom metalu.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz