Cofnijmy się 5 lat
wstecz, do czasu kiedy mieliśmy rok 2008. Rok, który pozwolił
mi odkryć wiele ciekawych zespołów, a jednym z nich był
włoski STEEL RAISER III, który właśnie w tamtym
czasie wydał swój debiutancki album „Race Of Steel” .
Płyta zrobiła na mnie wtedy dość spore wrażenie, a wszystko
przez prosty i jasny styl, który można opisać jako
skrzyżowanie ACCEPT z JUDAS PRIEST czy PRIMAL FEAR. Ten album nie
stawiał na oryginalność, ani też na świeżość, lecz na
energiczność, melodyjność, na prostotę, gdzie słychać było
echo heavy metalu lat 80, gdzie zespół stronił od zbędnego
eksperymentowania, pozostawiając nowoczesne granie, nowoczesny metal
innym i skupiając się wyłącznie na graniu heavy/power metalu,
który opiera się na sprawdzonych patentach, na zadziorności,
melodyjności i dynamice, a wszystko przesiąknięte latami 80. Taki
był styl zespołu na tamtym albumie i tym mnie kupili. Tą swoją
szczerością, graniem z miłości do metalu, do lat 80, z takim
zaangażowanie i dbałością, nie było mowy o jakiś większych
wadach. Na kolejny album zespół kazał czekać 5 lat i w
końcu ukazał się drugi album, który został zatytułowany
„Regeneration”. Czy można mówić o równie
dobrym wydawnictwie?
Pod wieloma względami
„Regenaration” to kontynuacja poprzedniego albumu. Punktów
stycznych z tamtym albumem uświadczyć można w sferze brzmieniowej,
gdyż dalej mamy to mocne, zadziorne, drapieżne brzmienie, które
nadaje płycie głębi i ostrego wydźwięku. Nie wiele też odbiega
szata graficzna czy też forma muzyków. W dalszym ciągu
charyzmatycznego wokalistę Alfonso Giordano, który mniejszy
kładzie nacisk na technikę, a większy na zadziorność, na moc i
to świetnie pasuje do całej warstwy gitarowej wygrywanej przez duet
Rossi/ Seminara, który może nie zaskoczy nas jakąś
oryginalnym riffem, ani też jakąś skomplikowaną solówką,
ale z pewnością zapewni nam sporo metalowych emocji, przypominając
twórczość JUDAS PRIEST, PRIMAL FEAR w takich utworach jak
„Cyberlazer” , „Finalizer” , w
zadziornym „Magic Circle”, ACCEPT
z koeli słychać w stonowanym, toporniejszym „Regenaration”
, zadziorniejszym „Metal Maniac”, nieco hard rockowym „Wings
Of The Abyss” , gdzie pojawia
się nieco więcej balladowych patentów i w dodatku utwór
ten wyraźnie eksponuje partie klawiszowe, które nie dają o
sobie znać na tym albumie. „Wings Of The abyss” to utwór,
który ukazuje łagodniejsze i o wiele ciekawsze oblicze
wokalisty Alfonso. Natomiast „Chains Of Hate”
nasuwa mi działalność BLACK SABBATH z okresu „Heaven and Hell”
. Najsłabszym utworem na tym albumie jest „Love is
unfair” który służył
do promowania wydawnictwa i muszę przyznać, że mogli wybrać
znacznie lepiej, bo utwór nie zapada w pamięci, jest nijaki i
taki bez mocy, czego nie można powiedzieć o moim prywatnym
faworycie, a mianowicie „The Executioner”,
który jest bez wątpienia najostrzejszym utworem na płycie,
gdzie zespół stawia na agresję i prawdziwą dynamikę, nie
tracąc przy tym przebojowości. Właśnie w takim stylu powinno być
więcej utworów, jednak powodów do narzekania nie ma.
Ten
kto słyszał poprzedni album wie czego można się spodziewać po
włoskiej formacji, wie że nie ma mowy o oryginalnym stylu, a
ambitnych i świeżych melodiach, ani też o muzyce, która
zaskoczy. „Regeneration” to album, który dostarcza
słuchaczowi sporo frajdy, sporo mocnych riffów, ostrych
solówek, który potrafi zauroczyć swoją dynamiką.
Jednak jest to album na daną chwilę, na zabicie czasu, którego
mamy w nadmiarze. Zespół nagrał nieco słabszy album w
porównaniu do „Race of steel” i to słychać po samych
kompozycjach. Zabrakło ciekawych pomysłów na mocne kawałki,
a do tego dochodzi fakt silnej konkurencji, która nie śpi i
jeśli ktoś szuka muzyki przesiąkniętej latami 80 to polecam
oczywiście ENFORCER czy SCREAMER. Płyta skierowana do zagorzałych
fanów heavy/power metalu.
Ocena:
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz