wtorek, 3 czerwca 2014

METAL CHURCH - This Present Wasteland (2008)

Za nim w 2009 roku Metal Church ogłosił rozwiązanie kapeli, jak wiadomo tymczasowe, amerykańska formacja wydała w 2008 roku jeszcze jeden krążek. Mowa tutaj o „This Present Wasteland” , który okazał się jeszcze innym albumem niż poprzednie. Odbiło się to też na poziomie prezentowanej płyty. Gdzie należy doszukiwać się przyczyn?

Z pewnością materiał pozostawia wiele do życzenia. Nie potrzebne zwolnienia, udziwnienia, wtrącenia hard rocka i skojarzenia z Iron Maiden nie tylko w kwestii wokalu Ronniego sprawiły że album stracił na jakości. Stylistycznie też gdzieś zespół chciał brzmieć nieco nowocześniej, mroczniej, jednak niestety zapomniano tutaj zadbać o chwytliwość o ciekawe melodie. Kompozycje są pozbawione mocy, obdarte z charaktery, co sprawia że wszystko zlewa się w jedną, niewyrazistą całość. Tradycyjnie mamy kilka ważnych kompozycji, które można zaliczyć do tych najlepszych. Jednym z nich jest energiczny otwieracz „The Company of Sorrow” , który przypomina stare kawałki Metal Church. Jest tutaj power, jest też thrash metal, jest agresja i chęć do grania, która potem znika i pojawia się tylko w niektórych momentach. Ronnie śpiewa jakby od niechcenia, porzucając pazur i agresję, na rzecz czystego śpiewania w stylu Bruce'a Dickinsona. Nie do końca mi to pasuje do Metal Church. „The Perfect Crime” ma ciekawy mroczny klimat i na plus tutaj zaliczę wzorowanie się poniekąd na Dio. Nawet dobrze wypada nieco szybszy „Meet Your Maker” z ostrzejszym wokalem Ronniego, Rozbudowany „Monster” przypomina swoją konstrukcją „Blessing in Disguise” czy „Hanging in Balance” i jest to również udany kawałek. „Mass Hysteria” brzmi dość mocarnie, jednak nawet tutaj można odczuć, że Metal Church męczy się tym graniem i nie słychać w tym entuzjazmu ani zapału. Odrobina power metalu pojawia się w zamykającym „Congregation” i jest to ciekawy utwór, ale brakuje tutaj dopracowania i zdecydowania. Z tej płyty właściwie warty zapamiętania jest tylko „Deeds of Dead Souls”. Mroczny kolos, o stonowanym, wręcz marszowym tempie, który zabiera nas w klimaty Dio czy Black Sabbath, ale udaje się to wykorzystać dla wyższych celów. Dawno Metal Church nie stworzył tak ciekawego kolosa i dla tego kawałka warto sięgnąć po ten album.


Za mało tutaj Metal Church w Metal Church. Za mało agresji, za mało szybkich kawałków, za dużo nawiązywania do Iron Maiden. Do tego do chodzi brak ciekawych pomysłów na kompozycje i nie chęć do grania, która przedkłada się na jakość tej płyty. Była decyzja o zakończeniu działalności, lecz jest już nieaktualna, a Metal Church dalej tworzy. „Generation Nothing” daje nadzieję, że jeszcze może coś ciekawego nagrają w przyszłości. A „This Present wasteland” oczywiście warto posłuchać, bo to wciąż solidny heavy metal z domieszką power metalu.

Ocena: 6/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz