środa, 24 lutego 2016

ARKHAM WITCH - I am providence (2015)

Świat H.P Lovecraft to kraina cieni, mroku, stworów, które czyhają na naszą zgubę. Znakomicie się czyta opowiadania tego wielkiego pisarza, który tak znakomicie potrafi przyprawić o dreszcze. Odbił on swoje piętno nie tylko na kolejne pokolenia pisarzy, ale wpłynął również na takie sfery kultury jak film czy muzyka. Jak się okazuje świat H.P Lovecrafta świetnie współgra z muzyką z kręgu heavy metalu i doom metalu. Brytyjski band o nazwie Arkham Witch pokazał w roku 2012 swoim albumem „Legions of The Deep” że można te dwa światy wymieszać. Efekt był zaskakujący i ta płyta do dziś stanowi trzon płyt, które potrafią przenieść do innego świata. Do świata mroku i tajemniczych stworów, które żyją na ziemi od samego początku. Tamten album po prostu przyprawiał o dreszcze, a muzyka była czymś więcej niż tylko zbiorem 10 kawałków heavy metalowych. Wysoko zawieszona poprzeczka jednak okazała się klątwą dla zespołu, bo 3 lata zajęło im tworzenie nowego materiału, a co ciekawe nie do końca przypomina to co słyszeliśmy w 2012r. „I am providence” jedynie w kilku płaszczyznach pokrywa się z poprzednim albumem. Podobna klimatyczna okładka, nieco przybrudzone brzmienie, tajemnicza otoczka, czy styl ocierający się o heavy i doom metal. Jednak skład nieco się zmienił, bowiem pojawił się nowy gitarzysta i basista, którzy wnieśli nieco świeżości do kapeli. Jest też nieco inny charakter kompozycji. Nie ma już takich rozbudowań i dłużyzn, nie ma też takiego nacisku na mrok i doom metalowy pazur. Nie ma też gęstego klimatu i właściwie całość zupełnie inaczej brzmi. Zespół postawił większy nacisk na szaleństwo, na żywiołowość, na agresję, a pozostawiając w tyle mrok, ponury doom metalowy charakter, czy rozbudowane konstrukcje. Dostaliśmy tym razem 20 krótkich kawałków które całościowo dają nam 48 minut muzyki. Nie do końca przekonała mnie taka forma, ale na szczęście muzycznie nie jest tak źle. Słucha się tego dobrze, ale nie ma już takiego zachwytu i przeżywania tego co słyszymy. Już przesiąknięty NWOBHM „I am providence” pokazuje, że będzie to już nieco inny album. Czy gorszy czy lepszy to już kwestia gustu słuchacza. Nie brakuje hard rocka w tym wszystkim co potwierdza zadziorny „From Beyond”. Płyta ma w sobie więcej energii i właściwie album zbudowany jest na tych szybszych kawałkach. Dobrze prezentuje się nieco Black Sabbathowy „Re-animator”. Ostrzejsze gitary też pojawiają się dość często i dobrze to obrazuje mocniejszy „Bring The Old ones down”. Gitarowo Disty John i Aldo dają radę i słychać, ze tym razem miało być bardziej gitarowo i bardziej energiczniej. Faktycznie dzieję się więcej i więcej jakby szaleństwa w samych motywach czy solówkach. Ciekawa przemiana, ale czy korzystna? Na przykład taki nieco rock;n rollowy „The Colour out of Space” przypomina twórczość Motorhead,a co najlepsze taki „Necronomicon” brzmi niemal identycznie. Niestety, ale to jest właśnie bolączka tego albumu. Na dłuższą metę może być nieco nużący. Do grona tych najlepszych kawałków warto zaliczyć „Witch house” czy melodyjny „The esoteric order of dagon”. Nowy album arkham Witch mimo kilku dobrych kawałków, mimo nawiązań do lat 70 i mimo tego że dalej trzyma się świata Lovecrafta to i tak niestety zawiódł. Za dużo krótkich kawałków, za dużo powielania niektórych motywów, za mało klimatyczne i ponurego grania, które było ich znakiem rozpoznawczym. Płyta jest dobra do posłuchania, ale już nie robi takiego wrażenia co „Legions of the Deep”, a szkoda. Może panowie następnym razem dadzą materiał, który będzie zawierał elementy nowego albumu jak i tego z 2012 roku? Oby tak było.

Ocena: 6.5/10

5 komentarzy:

  1. Już ze dwa razy brałam się za tę płytę - i nic, nie dosłuchałam do końca, odbijam się :/ A "Legions of the Deep" bardzo lubię...

    OdpowiedzUsuń
  2. http://www.encyklopediametalu.net16.net/24 lutego 2016 16:45:00 CET

    Badziewie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak przejrzałem liste kapel i brakuje Myrath.A jest okazja żeby zrecenzować.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa płyta z cyklu od razu pokochasz albo nienawidzisz.... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi także ta płyta nie przypadła do gustu, ale możliwe, że mamy takie wrażenie po „Legions of the Deep”. Tamta płyta była świetna i na bardzo wysokim poziomie i bardzo przyjemnie się jej słuchało – z takim porównaniem to nic dziwnego, że na tę krzywo patrzymy.

    OdpowiedzUsuń