środa, 13 kwietnia 2016

CREATURE - Ride the bullet (2015)

Miło jest widzieć, że ostatnim czasy coraz więcej kapel z lat 80 powraca do interesu. Jasne raczej światu już nie zwojują, może nie poruszą metalowego światka, ale sprawią że wspomnienia ożyją i znów poczujemy klimat lat 80. Choćby dlatego miło jest widzieć, że kapele które grały w latach 80 i potem przepadły bez wieści powracają i wciąż tworzą muzykę. Nie zawsze powrót okaże się dobrym pomysłem, czasem kończy się to fiaskiem, ale powrót niemieckiego Creature warto odnotować. Marco, Torsten i Carsten w 1982r powołali tą formację i wciąż ją tworzą co bardzo cieszy. W 1989r kapela wydała swój debiutancki album „Creature” który był solidną mieszanką heavy metalu, hard rocka i NWOBHM. W 1991 r kapela się rozpadła i przez te wszystkie lata nikt nie myślał o powrocie tej formacji. W powrocie zespołowi pomogła wytwórnia Karthago. Zaczęło się od gigu, koncertu, a potem kapela powróciła na dobre. Owocem tego jest drugi album w postaci „Ride the bullet”. Jak się patrzy na okładkę to widać, że kapela żyje latami 80, że chce kontynuować działalność tam gdzie zakończyła. Takie płyty zawsze są w cenie, zwłaszcza jeśli mają być w klimatach lat 80. W zespole nie ma już wokalisty Alexendra Schmitta i basisty Martina Henke, ale mimo tego zespół znalazł godnych zastępców. Ciekawym zabiegiem okazało się zatrudnienie dwóch wokalistek. Jest Sussene i Daniela i dają radę obie wokalistki. Nie ma wpadki w tym zakresie. Jest prostota, jest nacisk na klasyczny wydźwięk i w efekcie wszystko brzmi tak jak trzeba. Kiedy odpala się album i atakuje nas „Nervous Break down” to już wiadomo, że będzie to kawał porządnego heavy metalowego grania. Klasyczny riff osadzony w klimatach Accept czy Judas Priest. Mocną stroną jest przebojowy charakter płyty i dobra praca gitarzystów. Clausen i Janz wciąż mają w sobie to coś i wiedzą jak zabrać nas do lat 80. „Ride the bullet” to kolejny przebój i przykład, że jednak powrót mimo tylu lat może okazać się strzałem w dziesiątkę. Mocny i chwytliwy kawałek, który klimat po prostu potrafi zauroczyć. „Can't you realize” troszkę bardziej hard rockowy i wzorowany na starych płytach Accept, co ucieszy fanów niemieckiego metalu. Warto też pochwalić zespół lekkość i umiejętność tworzenia przebojów. Na nowej płycie nie brakuje nam ich, o czym może świadczyć porywający „Don't Believe in Rumors”. Kto lubi nutkę szaleństwa i Ac/Dc ten doceni rockowy „deep down Dirty”. Sporo klasyki słychać w prostym i zadziornym „Heroes” czy rozpędzonym „Split”. Właściwie nie ma tutaj słabych utworów i każdy znich daje sporo radości i jest niezłą rozrywką. Można naprawdę dobrze się bawić w rytmach radosnego „I cant break out”. Udało się stworzyć równy i dopracowany materiał, który jest mocno osadzony w latach 80. Najlepsze jest to, że ta płyta brzmi autentycznie i ciężko uwierzyć, że została wydana w 2015. Creature wraca w wielkim stylu po 26 latach i nie mają się czego wstydzić, bo jest to bardzo solidny album, który pokazuje że klasyczny metal wciąż ma się bardzo dobrze. Polecam.


Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz