sobota, 16 kwietnia 2016

SAVIOR FROM ANGER - Temple of Jugment (2016)

Savior From Anger to w zasadzie włoski zespół, który gra agresywny, nieco toporny heavy/power metal w klasycznej odsłonie. Co ciekawe nie słychać patentów charakterystycznych dla tamtejszej sceny metalowej, zamiast tego jest sporo elementów wyjętych z amerykańskiego power metalu spod znaku Attacker, Vicious Rumors czy Metal Church. Sprawa jest o tyle śmieszniejsza, że ostatnio ten zespół zasilił kultowy wokalista Attacker, a mianowicie Bob Mitchel. Jest to żyjąca legenda i jego obecność w zespole dodaje skrzydeł i otwiera zupełnie nowy rozdział dla Savior From Anger. Skład całkowicie uległ zmianie. Na basie pojawił się Frank Fiordellisi, na perkusji Michael Kusch i dzięki temu kapela brzmi świeżo i bardziej dojrzale. W nowym składzie został nagrany nowy album w postaci „Temple of Judgment”, który w rzeczy samej jest hołdem dla US power metalu. Miło jest widzieć, że Bob Mitchel jest w formie i że śpiewa w typowym dla siebie stylu. Może już nie ma takiego ognia jak w latach 80, ale wciąż potrafi nadać utworom agresywności i bardziej amerykańskiego klimatu. Skojarzenia z Attacker są niemal od początku do końca płyty. Nowa płyta to nowa jakość i zespół rozpoczyna kolejny jakże ważny rozdział swojej kariery. Akurat „Temple of Judgment” to jeden z najciekawszych wydawnictw tej kapeli. Nie chodzi już o to, że udało się nagrać prawdziwie amerykański album power metalowy, który przypomina najlepsze lata Metal Church czy Attacker. Istotą tego dzieła jest to, że pokazuje że tak doświadczona kapela jest wstanie jeszcze czymś zaskoczyć i stworzyć album, który poruszy rynek, serca fanów. Dopracowane brzmienie, miła dla oka okładka pokazuje jak zespół przygotował się tym razem. Zadbano o każdy drobny szczegół co pozwoliło nagrać album niemal perfekcyjny. Błędem jest w sumie to, że muzycy jakby bardziej skupili się na agresywnych riffach, dynamice i o tym by nagrać bardziej amerykański krążek, pomijając przy tym aspekt przebojowości. Szkoda, bo tak nie wiele brakowało by stworzyć idealne dzieło. Co mi się podoba w tym krążku to różnorodność jeśli chodzi o materiał, a także wykorzystanie doświadczenia Boba Mitchela i Craiga Wellsa znanego z kultowych płyt Metal Church. To oni przyczynili się do tego, że Savior From anger nagrał tak wyjątkowy album. Zaczyna się dość tak klasycznie bo od prostego i przebojowego „Across The Sea”, który ma coś z Metal Church. Nie ma odkrywania na nowo heavy/power metalu i próbowania tworzenia czegoś ponadto. Dostajemy w istocie to na co każdy z nas tam po cichu czekał. Mikstura Attacker i Metal Church sprawdza się i przynosi pożądane rezultaty. Mroczniejszy i bardziej toporny „In the Shadows”, który pokazuje nam Savior From Anger z nieco innej strony. Marszowy „Bright Darkness” w swojej strukturze nasuwa nam brytyjskie kapele z lat 80. Jest lżejszy, bardziej przebojowy, ale to żadna ujma. Na tego typu płytach zawsze wielkie emocje wzbudzają prawdziwe petardy, które imponują energią agresją i dynamiką. Tak też jest z „The Eye” czy złowieszczym „Thunderheads”, które wpasowują się w kanon twórczości Metal Church. Bez wątpienia jest to jeden z mocniejszych punktów tej płyty. Power metal pełną gębą mamy w energicznym „Chosen Ones”, który pokazuje potencjał zespołu i jego prawdziwą moc. Spokojniejszy i bardziej hard rockowy „Starlight” jest dowodem na to, że panowie odnajdują się nawet w balladach. Końcówka płyty w żaden sposób nie zwalnia tempa. „The Eyes open wilde” to jeden z najostrzejszych kawałków na płycie i tutaj zespół momentami ociera się nawet o thrash metal. Jedynie czego można żałować, że zespół nie stworzył cały album w takiej tonacji. Dynamiczny „Repetance” i melodyjny „Temple of Judgment” znakomicie podsumowują album pokazując jego prawdziwy potencjał. Ciężko wytknąć błędy i jakieś wady. Na pewno łatwiej pisać o zaletach. Dobrze wyważony materiał który jest wypchany po brzegi ostrymi kawałkami i dobrymi melodiami. Do tego jeszcze kultowy wokalista Attacker i gitarzysta Metal Church. Czego można chcieć więcej? Prawdziwy hołd dla amerykańskiego power metalu. Savior From Anger pokazał Metal Church, że też ich stać na wysokiej klasy album. Oby jak najwięcej takich płyt w wykonaniu włoskiej formacji.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz