sobota, 16 kwietnia 2016

PHRENETIX - Fear (2015)

Jaki ma być thrash metal? Ma być agresywny, dynamiczny, pełen energii, urozmaicenia i pozbawiony wszelkich półśrodków, który tylko szkodzą całości. Taka muzyka powinna być na wysokim poziomie technicznym, a tematycznie ma być pesymistycznie. Zazwyczaj taka muzyka powinna mieć nieco mroczny klimat i bardziej przybrudzone brzmienie. Im klasycznie tym lepiej. Tak więc miłe są nawiązania do takich klasycznych bandów jak Anthrax, Megadeth czy Overkill. W tym roku bardzo udanym debiutem jest „Fear” . Jest to pierwszy album jaki wydała grupa Phrenetix. Młoda formacja pochodzi z Litwy i działa od 2011r. Ich celem jest grac agresywny, energiczny old schoolowy thrash metal w stylu lat 80 czy 90. I jest przed nimi świetlana przyszłość i to można wywnioskować po „Fear”.

Nic tutaj nie zrodziło się przypadkiem czy też na bazie tylko cytatów z innych kapel. Ta formacja ma pomysł na siebie, potrafi zagrać thrash metal w starym stylu i to na wysokim poziomie. Wszystko to czego oczekujemy od tego typu grania z pewnością znajdziemy właśnie na „Fear”. Mamy rok 2015, a ta płyta brzmi jakby została nagrana kilkanaście lat temu. Panowie nie bawią się w eksperymenty, przez co płyta brzmi autentycznie i szczerze. Od samego początku do samego jest to prawdziwa jazda bez trzymanki w starym stylu. Zespół zdobywa uznanie i nasze zainteresowanie na pewno dzięki samej liderce Linie. Lina to wokalistka i zarówno gitarzystka która napędza zespół. Nie tak łatwo się kapnąć że mamy do czynienia z kobiecym wokalem. Maniera i styl śpiewania pokrywa się w wielu momentach z wokalistami z wielu znanych kapel. To jest właśnie taki mały trick Litewskiej formacji. Lina śpiewa agresywnie i nie szczędzi swego gardła, co tylko podkreśla agresywność materiału. Dobra i zgrana sekcja rytmiczna, do tego ciekawy popisy gitarowe i zapadające w głowie motywy główny to kolejne atuty tego zespoły, które punktują na „Fear”. Cały czas na płycie się coś dzieje, przez co nie ma mowy o nudzie. Sam otwieracz już jest bardzo klasycznym kawałkiem. Słuchając „Ruined by Ambition” mam skojarzenia z Megadeth, Anthrax czy Overkill. Nie ma w tym nic złego, ponieważ band ma swoje interpretacje i pomysły. Mocny riff, odpowiednia szybkość, chwytliwy refren i to wszystko sprawia, że zespół od samego początku robi dobre wrażenie. Nie brakuje nieco wolniejszych momentów, w których zespół pokazuje swoje bardziej heavy/speed metalowe oblicze. Dobrym tego przejawem jest „Time To Act”. Zespół płynie przechodzi między motywami i nie mają większych problemów z stworzeniem ciekawych i chwytliwych melodii. Dzięki temu taki „Posera” ma charakter czysto przebojowy, choć jest to thrash metalowa petarda. Kolejny jakże udanym kawałkiem na płycie jest rytmiczny i rozpędzony „Piece of Life”. Sekcja rytmiczna odgrywa kluczową rolę w zespole, bo to ona nadaję przestrzeni i jest dobrym gruntem pod każdy kawałek. Bardzo dobrze ją słychać w nieco progresywnym „Unconscious Game”. Phrenetix nie ma czasu na jakieś spowolnienia i właściwie do samego końca serwuje nam petardy. „Muddy Tale” i zamykający „Art of Jail” to bardzo dobre zwieńczenie tego solidnego dzieła.


Litwa to nie jest stolica thrash metalu tym bardziej zaskakuje jakość „Fear”. Mamy tutaj przede wszystkim wpływy amerykańskich kapel i to słychać na każdym kroku. Kapela młoda i właśćiwie wszystko przed nią, ale tym albumem pokazali że znają się na rzeczy i jeszcze nie raz o nich usłyszymy. „Fear” należy pochwalić za klimatyczną okładkę, stylistykę na wzór lat 80 czy 90 no i przemyślany i udany materiał, który zaskakuje swoją solidnością. Kawał dobrej roboty!

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz