czwartek, 7 kwietnia 2016

BRAINSTORM - Scary Creatures (2016)

Jak ten czas szybko leci, aż można zastanowić się kiedy nam umknęło 11 albumów niemieckiej formacji Brainstorm. Jedna z tych kapel, która pojawiła się w połowie lat 90 kiedy tak naprawdę był boom na europejski power metal. Sama kapela muzycznie zawsze miała bliżej do Nocturnal Rites, Vicious Rumors, Bloodbound czy Metallium aniżeli do Gamma Ray czy Helloween. Czy tego chcemy czy nie to należy szanować ten band, bo w końcu są na scenie metalowej od 1989r. Nieustannie wydają kolejne albumy i wszystko raczej mieści się w przedziale szczerego rzemiosła aniżeli arcydzieła. Ostatni warty uwagi Brainstorm to „Downburst”, choć „Firesoul” też dobrze się słuchało, bo zespół postawił na mocne, agresywne riffy i dość mroczny klimat. Opłaciło się i dzięki temu zespół znów wydał album, który mógł niektórych zainteresować. Najnowsze dzieło muzyków to „Scary Creatures” i właściwie można rozpatrywać ten krążek jako swoista kontynuacja poprzednika. Pytanie czy nowy album jest równie interesujący?

Nas pewno brzmieniowo „Scary creatures” nie zawodzi i podtrzymuje tendencje mocnego i soczystego brzmienia, które ma podkreślić agresywność zespołu. Miłym zaskoczeniem jest miła dla oka szata graficzna, bo z tym ciężko w Brainstorm od lat. Skład zespołu bez zmian, tak więc i muzycznie nie wiele się zmieniło. Zespół dalej raczy nas rzemieślniczym heavy/power metalem, w którym uleciała przebojowość i żar. Ciężko mówić o „Scary creatures” w kategoriach udanego albumu, do którego będzie się wracać przy każdej możliwej okazji. To jest ten rodzaj płyty, którą przesłucha się dwa, trzy razy i popada w zapomnienie. Na pewno album byłby o wiele ciekawszy, gdyby na płycie byłoby więcej power metalowych petard pokroju „Twisted ways”, które przypominają dokonania Primal Fear czy Vicious Rumors. Mocna rzecz, która pozwala mieć wciąż nadzieje, że w przyszłości Brainstorm nagra album bardziej dopracowany i godny ich marki. Płytę promował „The World to See”, który jest typowym rasowym heavy/power metalowym kawałkiem, który niczym specjalnym się nie wyróżnia. „How much can you take” jest bardziej stonowany, bardziej hard rockowy, który też w pełni nie potrafi zadowolić. Nie ma tego kopa którego się oczekuje, ani tej energii która jest tak potrzebna w muzyce Brainstorm. Na pewno dobrze się słucha takich agresywnych kawałków jak „We Are” zwłaszcza że przypomina to ostatnie albumy Primal Fear. Godnym pochwały na pewno jest rozpędzony „Where Angels Dream”, który w pełni pokazuje, że Brainstorm grać power metal potrafi, tylko w pełni nie wykorzystuje swoich atutów. Milan i Torsten troszkę się oszczędzają jeśli chodzi o partie gitarowe i słychać to w nijakim „Caressed by the blackness” czy „Take me to the never”. Na koniec warto wspomnieć o udanym hicie w postaci „Scars in Your Eyes”, który prezentuje się solidnie. Jeden z nie wielu utworów, który wyróżnia się chwytliwą melodią czy porywającym i prostym refrenem.

Brainstorm nagrał kolejny album tylko po to by podtrzymać swoje funkcjonowanie i działalność. Od dłuższego czasu ta niemiecka formacja nagrywa średniej klasy albumy, które niczym specjalnym się nie wyróżniają. Niestety, ale „scary creatures” niczego nie wnosi i nie zapada w pamięci na długo. Szkoda, że zespół tak się marnuje i nie jest wstanie przemóc się by nagrać coś dobrego. Ostatni dobry album to „Downburst”, ale to było 6 lat temu. Nic czekam dalej na przebłysk tej kapeli.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz