niedziela, 17 kwietnia 2016

FENRIR - Loki's Slaughter (2016)

Już myślałem, że nic mnie zaskoczy w świecie power metalu. A tutaj proszę australijski band Fenrir pokazuje, że można jeszcze coś ciekawego i świeżego stworzyć. Intrygujący wizerunek sceniczny i pomysł na własny styl to bilet do prawdziwej kariery muzycznej. Młody i ambitny zespół powstał w 2009r i za cel obrali sobie opowiadanie północnych mitologi. Odyn i Lokki to jest coś co jest bliskie im sercu i chętnie z nami się podzielą swoją pasją. Kapela przyciąga uwagę na tle wielu innych młodych kapel. Pomijam już wizerunek sceniczny i tematykę w jakiej się obracają. Jednak sam styl sprawia, że szczęka opada i zastanawiamy się co się tak naprawdę stało. Panowie w swojej muzyce wykorzystują patenty charakterystyczne dla power metalu, heavy metalu i thrash metalu. Najlepsze w tym wszystkim jest folkowy pazur i klimat, który odgrywa kluczową rolę. Mogłoby się wydawać, że taka mieszanka doprowadzi do niestrawności i obrzydzenia, jednak reakcja jest zupełnie odwrotna. Można łatwo wciągnąć się w świat Fenrir i uzależnić od ich muzyki. Thrash metal tutaj jest motorem napędowym i nadaje muzyce Fenrir odpowiedniej dynamiki i agresywności. Patenty power metalowe nadają całości przebojowości, a folk metal jest czynnikiem który łączy to wszystko w spójną całość, dodając takiej tajemniczej otoczki. Panowie długo się zbierali na wydanie debiutanckiego albumu, ale „Lokki's Slaughter” to pozycja, która powstała w pocie czoła i panowie dopracowali każdy szczegół. To nie jest płyta, która powstała z przymusu czy pod naciskiem wytwórni. Słychać, że zespół nie poszedł na łatwiznę i od razu mierzył wysoko. Mocnym atutem zespołu jest wokalista Duncan, który śpiewa agresywnie i klimatycznie. Ma w sobie coś takiego specyficznego, że przyciąga od razu uwagę słuchacza. Anothony i Adrian tez niczym nie ustępują w swoich gitarowych partiach. Dzieje się sporo i panowie zabierają nas w rejony zarówno czysto heavy metalowe czy power metalowe, jak i thrash metalowe czy folkowe. Jest rozrzut spory, ale panowie się nie gubią i to jest piękne. Nie ma mowy o nudzie, a każdy riff czy solówka to kwintesencja muzyki metalowej. Liczne przejścia, pojedynki i dawka niezwykłej melodyjności to jest to co tak fani tej muzyki kochają. Zresztą nie trzeba daleko szukać żywego dowodu na te zjawiska. Tytułowy „Loki's slaughter” to właśnie taka kwintesencja tego co gra Fenrir. Rozpoczyna się heavy metalowo, potem nabiera bardziej power/thrash metalowego charakteru, a cały czas w tle mamy folkowe motywy. Brzmi to naprawdę ciekawie. Dalej mamy melodyjny i bardziej epicki „Onwards to Jotunheim” i rozbudowany „Odins Retribution” , które pokazują pomysłowość kapeli. Stonowany i zadziorny „Berseker” to niby prosty kawałek, ale hard rockowy feeling dodaje mu niezwykłej przebojowości. Więcej folk metalu uświadczymy w szybszym „Freyr's Despair”, który jest kolejnym dłuższym utworem na płycie. Liczne przejścia i bogata aranżacja czyni ten utwór wartym uwagi. Do mocnych punktów warto też zaliczyć thrash metalowy „Heavy Fucking Metal” czy melodyjny „Moongorger”, który śmiało rozrusza nie jedną publikę na koncercie. Panowie dają czadu i tutaj nie ma czasu na smęty i jakieś ballady. Ma być ogień i jazda bez trzymanki. Jest klimat, jest pazur, jest dynamika i przebojowość, a najlepsze jest to że panowie przy tym świetnie się bawią. Thrash metal, heavy metal, folk metal i power metal na jednej płycie. Można? Jak widać można i to w jakim stylu.

Ocena: 9.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz