środa, 20 kwietnia 2016

NUMENOR - Colessal Darkness (2013)

Twórczość J.R Tolkiena co raz częściej pojawia się w muzyce heavy metalowej. Jednak jeszcze nie spotkałem się z wykorzystaniem tej tematyki w epickim black metalu. Serbski Numenor udowodnił, że jednak jest to możliwe. Kapela powstała w 2009 r na gruzach Esgaroth i jedynym członkiem z tamtego okresu został Despot Marko Miranovic. Wokalista stworzył nowy band, który miał skupić się na graniu mrocznego i melodyjnego black metalu, w którym słychać elementy takich gatunków jak heavy/power metal czy symfoniczny metal. Taka stylistyka może budzić wątpliwości, czy wykorzystanie tylu elementów faktycznie jest dobrym pomysłem. Zazwyczaj taka mieszanka jest chaotyczna i ciężko strawna, ale nie w przypadku Numenor. Potrafią dobrze wyważyć poszczególne elementy i to sprawia, że ich muzyka jest atrakcyjna i miła dla ucha. Marko stworzył nowy band z nowymi muzykami i w 2013 roku wydał „Colossal Darkness”. Ciężko mówić tutaj o debiucie, bo płyta jest przemyślana i dopracowana. Na krążku znajdziemy 35 minut klimatycznej muzyki, w której jest podniosłość, epickość i duża dawka melodyjności. Okładka czy brzmienie są idealnie dopasowane do tego co słyszymy na płycie. Otwieracz „Opus Draconics” to zgrabne intro, które wprowadza w nas w ten podniosły i mroczny klimat. Po minucie pojawia się pierwsza prawdziwa petarda i „The Eternal Champion” to niezwykle melodyjny utwór o symfonicznym zabarwieniu. Stonowany i bardziej klimatyczny „The hour of the Dragon” też ma w sobie coś przyciągającego uwagę. Brankovic i Kemeny to dwaj gitarzyści, którzy dwoją się i troją, zwłaszcza w takim energicznym „the Alchemist”. Panowie starają się urozmaicać utwory swoimi zagrywkami. Dbają o technikę jak i o emocję, a to ma dobry wpływ na kompozycję. Najciekawszym utworem na płycie jest rozpędzony „Chronomancer” czy marszowy „Servants of Sorcery”. Całość zamyka klimatyczny i nieco teatralny „The sailor on the seas of fate”, który pokazuje potencjał zespołu i wartość tej płyty. Dzieje się sporo na tej płycie i nie ma mowy tutaj o nudzie. Każdy kawałek to inna przygoda i inne przeżycie. Gitarzyści urozmaicają materiał różnymi ciekawymi motywami, a klawisze nadają odpowiedniej melodyjności i podniosłości. Całość dobrze spina wokalista Marko, który śpiewa agresywnie i buduje przy tym mroczny, black metalowy klimat. Jednym słowem dobrze znać ten zespół i ich debiutancki krążek „Colessal Darkness”.

Ocena: 7.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz