piątek, 1 marca 2019

EVIL CONSPIRACY - Evil Comes (2019)

Szwedzki Evil Conspiracy powraca z nowym krążkiem i to po 5 latach przerwy. "Evil Comes" to kontynuacja tego co mieliśmy na "Prime Evil". Tak więc w dalszym ciągu mamy solidny heavy/power metal,  w którym nie brakuje elementów Mercyful Fate, Judas Priest, czy Iron Maiden. Ta kapela działa od 2002r i póki co radzą sobie bardzo dobrze. Nie tworzą niczego nowego i raczej nie mają szans zwojować świat, ale ich muzyka jest solidna i godna uwagi. Ostre partie gitarowe, dobrze wyważona dawka melodyjności i dużo mrocznego klimatu. Jak ktoś lubi klasyczny heavy/power metal ten może bardzo szybko odnaleźć się w świecie Evil Conspiracy. Okładka niczego dobrego nie zwiastuje, ale na szczęście muzyka jest znacznie ciekawsza. Mamy tutaj ostry, mroczny "Dogs of War", w którym czadu daje wokalista Fredrik Eriksson. Jego barwa i technika świetnie oddaje klimat i charakter tej kapeli. "When Evil Comes To Town" ma w sobie sporo elementów NWOBHM i mercyful fate. Dobrze prezentuje się zadziorny i przebojowy "We rise", a jeszcze lepiej prezentuje się "demons on speed" w którym mamy jeszcze więcej patentów Mercyful fate. Marszowy, mroczny "Endless darkness" , który imponuje niezwykłym klimatem i rozbudowaną formułą. Nie brakuje tutaj też mocnego heavy/power metalowego łojenia i to potwierdza rozpędzony "Pagan Curse". Znakomity utwór, który pokazuje potencjał tej kapeli. Mocna rzecz. W podobnej stylistyce jest utrzymany power metalowy "Resurrection", który imponuje dynamiką i mocnym riffem. Całość zamyka toporny "Down to the lord", który dobrze podsumowuje całość.  Płyta jest miła w odsłuchu, jest sporo mocnych i godnych uwagi riffów. Jest dobrze, ale szału nie ma i premiera przeszła bez większego echa.

Ocena: 6.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz