piątek, 29 marca 2019

PARAGON - Controlled Demolition (2019)

Niemiecki band o nazwie Paragon przeżywa drugą młodość niczym thrash metalowy Overkill. Te dwa różne zespoły ostatnio zaczyna łączyć jakby więcej. Overkill przełamał się od czasu "Ironbound" nagrywa kolejny płyty utrzymane w tym stylu. Paragon w roku 2012 wydał "Force of destruction", który jest ich najlepszym albumem i kolejne dzieła bazują w oparciu o schemat tamtego dzieła. "Hell Beyond hell" to kolejna perełka i potwierdzenie znakomitej formy kapeli, tak więc oczekiwania względem nowego wydawnictwa były ogromne. Czy mamy "Force of Destruction part 3:?

Stylistycznie band kontynuuje to co wypracował na "Force of destruction". Jest mieszanka topornego, niemieckiego heavy metalu spod znaku Accept, Udo czy Grave Digger z niemieckim power metalem w stylu Gamma Ray czy Iron Savior. To jest coś co znamy w przypadku Paragon. Jednak tym razem band jakby nieco zaskakuje nas bowiem są momenty w których jest mrocznie, nawet doom metalowo. Jest klimat s-f, jest też sporo agresji i thrash metalowego łojenia w stylu właśnie Overkill. To jest największe zaskoczenie w przypadku "Controlled Demolition". Świetnym dopełnieniem całości jest mocne, zadziorne i ostre jak brzytwa brzmienie. Tutaj się popisał Piet Sielck z Iron Savior, który stworzył coś imponującego.  Skojarzenia z Iron Savior są jak najbardziej na miejscu.

Kiedy inny eksperymentują ze swoim stylem, kiedy inni idą w komercje, albo co gorsze podrabiania innych, to Paragon robi swoje i wydaje kolejną petardę. Podobała wam się dwa poprzednie krążki tej kapeli? To "Controlled Destruction" przypadnie wam do gustu.

Przyjrzyjmy się zawartości. Pisałem, że jest klimat s-f i owszem, a najlepszym tego dowodem jest pełen grozy tytułowy "Controlled Demolition", który jest tajemniczy i pełen nawiązań do ścieżek dźwiękowych Johna Carpantera. Pierwsze skojarzenie to kultowy "Coś". Znakomite wejście, a najlepsze jest to że czuć od razu ciężar i moc.  Osłupienia i szoku można doznać przy "Reborn". Niby typowy utwór tej kapeli, jednak tak ostro i brutalnie to jeszcze nie było. Słychać inspiracji Overkill. Co mamy dalej? Fani Iron Savior i Accept  pokochają nieco zadziorny "Abattoir", który utrzymany jest w średnim tempie. Gitarzyści Kruse i Bertram dają tutaj czadu i grają z pazurem. Każdy riff, każda solówka jest tutaj na wagę złota. Więcej klasycznego niemieckiego heavy metalu spod znaku Accept czy Grave Digger mamy w chwytliwym "Mean Machine". Kolejny killer i znów przykład ile przebojowości jest na nowym krążku. Na "Force of destruction" był "Blood and Iron" tutaj jest za to "Deathlines". Mroczny kawałek o rozbudowanej formie, z dużą liczbą ciekawych motywów. Jest epicko, mrocznie i ciężko. Killer, który pokazuje siłę Paragon. "Musangwe (bKF) to cholernie szybki kawałek, w którym dominuje speed/power metal. Ostry riff, szybkie tempo i killer murowany. Tutaj band znakomicie nawiązuje do twórczości Gamma ray czy Iron Savior. W podobnych klimatach utrzymany jest przebojowy "Timeless Souls". Niezwykle pomysłowy główny motyw i duża dawka Iron Savior w brutalnej oprawie. Jak ktoś lubi ostatni album Overkill ten polubi thrash metalowy "Blackbell". Znów zachwyca lekkość i przebojowość w okolicach refrenu. Bushi to lider grupy i to on decyduje o charakterze tej kapeli. Na krążku jest w znakomitej formie i potwierdza to bez wątpienia brutalny "The enemy within". Zapędy iście w stylu "Painkiller" Judas Priest i to jest atut tej płyty bez wątpienia. Płytę promował z świetnym skutkiem mocny i melodyjny "Black Widow". Typowy Paragon jaki znamy, czyli dużo niemieckiego heavy/power metalu. Całość zamyka kolejny killer w postaci "of blood and gore". Znów mamy mieszankę moich ulubionych kapel. Brutalność i pazur na miarę Overkill czy Judas Priest. Jest też szybkość i moc w stylu Gamma ray czy Iron Savior. Znakomite zwieńczenie tego świetnego albumu.

To było do przewidzenia. Paragon od kilku lat jest w świetnej formie i mimo że "Controlled Demoliton" to 12 album to jest to bez wątpienia jeden z ich najlepszych albumów. Mamy świetne nawiązanie do "Force of Destrucion", ale jest brutalniej i band ociera się momentami o thrash metal. Nie ma słabych kawałków, nie ma stosowania półśrodków i Paragon nie bierze tutaj jeńców. Ta płyta jest perfekcyjna i może namieszać w tym roku. Widzę ich w moim top 10. Brać w ciemno!

Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz