poniedziałek, 10 marca 2025

MORAX - The Amulet (2025)


 Za nazwą Morax kryje się Remi A. Nygard, który tak naprawdę odpowiada za wszystko w tym projekcie muzycznym. Morax to norweski projekt muzyczny, który działa od 2023r i właśnie wydał swój debiutancki album "The amulet", który ukazał się 21 lutego za sprawą High Roller records. To płyta skierowana do fanów takich zespołów jak mercyful Fate, Black Sabbath czy Potrait. Dużo tu mrocznego klimatu, ponurych riffów i wpływów doom metalu. Nic odkrywczego, ale słucha się tego naprawdę dobrze.

To co znajdziemy na płycie to 8 solidnych kompozycji, które potrafią zauroczyć i umilić czas. Remi ma specyficzny głos, który współgra z warstwą instrumentalną. Swoim głosem buduje mroczny klimat, nadaje nieco doom metalowej stylistyki. Partie gitarowe też posępne, nawiązuje do do dokonań Mercyful fate czy Black Sabbath. Dobrze się tego słucha, choć nie ma w tym za grosz oryginalności, nie ma powiewu świeżości. To wszystko już gdzieś się słyszało. Na szczęście Remi umiejętnie poskładał znane nam części układanki i wyszła spójna całość.

Brawa należą się za przepiękne instrumentalne intro o nazwie "The Amulet" gdzie muzycy troszkę odsyłają nas do wczesnej ery Iron maiden. Wpływy Black Sabbath z czasów Dio i Mercyful fate można uświadczyć w energicznym "Belial Rising". Wow, co za killer na dzień dobry dostajemy. Klimat lat 80 daje o sobie znać w przebojowym "A thousand names" i znów te same wpływy i pełno patentów nwobhm. Jak ten utwór fajnie buja, a warstwa instrumentalna potrafi przyprawić o szybsze bicie serca. 8 minutowy "Seven Pierced Hearts" konstrukcją i klimatem trochę przypomina "heaven and Hell" Black sabbath. Bardziej zadziorny i agresywny jest "Inverted Church" i tutaj słychać echa Mercyful fate i znów jest czym się zachwycać. Remi przyspiesza w "the Snake", gdzie dostajemy odrobiny heavy/speed metalu z nutką nwobhm. Zamykający "The descent" to wciąż mroczny heavy metal, ale już tak pozytywnie nie zaskakuje. Solidny kawałek, ale mogło być lepiej.


Troszkę do perfekcji brakuje to fakt, ale płyta robi spore wrażenie. Jest odpowiedni klimat, jest hołd dla lat 80, mamy pełno patentów Black Sabbath czy Mercyful fate. Remi ma ciekawe pomysły na melodie i aranżacje i to na pewno szokuje, że jedna osoba nagrała tak porządny album. Od początku do końca słucha się tego z dużą przyjemnością. Pozycja na pewno godna uwagi.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz