środa, 26 marca 2025
DEFENDER - Dying to Live (2025)
21 marca za sprawą Metalopolis Records ukazał się "Dying to Live" czyli debiutancki album niemieckiej formacji Defender. Band działa od 2016r i właśnie przyszedł czas na prezentacje siły tej młodej niemieckiej kapeli, która chce nas zabrać w podróż w czasie. Zabrać do czasów "Walls of Jericho' Helloween, pierwszych płyt Blind guardian, ale też Ross The Boss, Stomwarrior czy Hammerking. To znajdziemy tutaj to taki klasyczny i łatwy w odbiorze heavy/speed metal z nutką power metalu. Jest to zagrane z pazurem, pomysłem, hołdem dla wielkich kapel, a wszystko utrzymane w melodyjnym i szybkim tempie. "Dying to Live" to płyta, która trafiła w mój gust.
Uwagę przykuwa na samym wstępie na pewno klimatyczna okładka i osoba Dennisa Bauera, czyli lidera Defender. To właśnie on niczym Kai hansen, Patrick Fuchs czy Lars Ramcke łączy funkcje gitarzysty i wokalisty. Jego wokal jest specyficzny, charyzmatyczny, ale mało techniczny. Dodaje to klimatu i przybliża skojarzenia właśnie z takim wczesnym Helloween, Stormwarrior czy Hammerking. Defender nie tworzy niczego nowego i w zasadzie bazuje na sprawdzonych i ogranych motywach. Robi to bardzo umiejętnie i z pomysłem. Słucha się tego przyjemnie i z dużą radością. Takie granie zawsze jest w cenie. Bauer to lider z prawdziwego zdarzenia i napędza ten band. W sferze gitarowej Dennis jest wspierany przez drugiego gitarzystę tj Christopha Otta. Panowie razem tworzą zgrany duet, który dostarcza ciekawe riffy i chwytliwe melodie.
Tytułowy "Dying To Live" w pełni odzwierciedla styl grupy i w czym się specjalizuje. Jest w tym pasja, pomysł, dbałość o detale i przypominają się klasyki niemieckiej sceny w zakresie heavy/speed/power metalu. Podobne emocje dostarcza energiczny i przebojowy "Survivor". Podobna koncepcja i słychać, że band stawia na proste motywy i nieco wtórny charakter. Pazury band pokazuje w ostrzejszym "time For Freedom", który przypomina właśnie debiut Helloween czy Blind Guardian. Prawdziwa petarda w niemieckim stylu. Praca gitar, rozpędzona sekcja rytmiczna i słychać, że muzycy znają się na swojej robocie. Echa twórczości Kaia Hansena mamy w przebojowym "Carry The World" i mamy tutaj ukłon w stronę lat 80 czy 90. Power metal pełną gębą i do tego ten surowy klimat. Piękne wejście gitar mamy w melodyjnym "Granite Heart" i to kolejny znakomity hit na tej płycie. Zespół ma smykałkę do tworzenia rasowych hitów, które potrafią skraść serce. To jeden z nich! "Running out of bad times" może taki nieco komercyjny, ale ile w tym ikry i przebojowości. Oj w pada w ucho, a to tylko potwierdza talent zespołu. Posłuchajcie co gitarzyści wyprawiają w solówkach. Jest czad i jazda bez trzymanki. Pierwsze minuty "Restless Power" przypominają "Invaders" iron maiden. Utwór potem nabiera mocy i power metalowej motoryki. Stara szkoła niemieckiego speed/power metalu i band czaruje swoimi aranżacjami i pomysłami na kompozycje. Chce się więcej. Finał płyty to "Serenade To Life" i tutaj ukłon bardziej w stronę Iron maiden i może czasów "Piece of mind" czy "Poverslave". Instrumentalny kawałek, ale za to jaki.
Nikt tak nie gra speed/power metalu tak jak niemieckie zespoły. Defender to kolejny żywy tego dowód. Kapela wydała swój pierwszy album i wcale nie brzmi jak debiutant, ale kapela ze stażem i doświadczeniem. Mają wiele do zaoferowania i słychać, że czerpią sporą frajdę z grania takiej muzyki. Jest hołd dla klasyki gatunku, ale jest też świeżość i pomysłowość. Brawo Defender! Takiej żywej muzyki z duszą nam trzeba! Już dla mnie jesteście gwiazdą!
Ocena: 9/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz