niedziela, 23 października 2011

SKULL BRANDED PIRATES - The Legend Of Salty Jim (2009)

Pierwsze kroki jakie postawił RUNNING WILD w pirackim heavy metalu odbiły piętno na muzyce heavy metalowej ukazując nowe, świeże spojrzenie na muzykę jak i warstwę liryczną w owym gatunku. W niedalekiej przyszłości, bo już w roku 2007 ową formułę odświeżył ALESTORM. To poniekąd ułatwiło pojawienie się heavy metalowego SKULL BRANDED PIRATES, który wywodzi się z kraju wyspiarskiego. Zespół łączy melodie charakteryzujące heavy metalowe granie oraz dynamikę thrash metalowych kapel. Rok założenia to 2007, rok pojawienia się pierwszego albumu to 2009. Debiut został zatytułowany „The Legend Of Salty Jim” i jest to poniekąd wariacja na temat muzyki prezentowanej przez ALESTORM, czy też RUNNING WILD. Jednak SKULL BRANDED PIRATES nie kopiuje owe zespoły, tylko bierze po kawałku z każdej kapeli i miesza to, czyniąc z tego bardzo przystępną miksturę. Z jednej strony jest radość i pirackie łobuziarstwo, które jest znakiem rozpoznawczym stylu ALESTORM. Z drugiej strony jest melodyjność i przebojowość, której nie powstydziłby się sam RUNNING WILD. Przed jednym należy ustrzec każdego słuchacza. Ich muzykę należy traktować z przymrużeniem oka, jako dobrą zabawę, aniżeli poważne i ciężkie heavy metalowe granie. Pod tym względem większość kompozycji na albumie się wyróżnia. Zarówno porywający „Cross-Skull Branded Thieves” w którym można doszukać się w partiach gitarowych pewnych nawiązań do RUNNING WILD. „Hempen Jig” może aranżacyjnie i technicznie nie zachwyca, ale ileż nie się ze sobą energii i zadziorności. W tym momencie zaczynam się zastanowić, czy na albumie nie mamy do czynienia z automatem perkusyjnym, czy One Eyed Willson nie jest zbyt słaby technicznie jeśli chodzi o wokal. Ale nie nie umiejętności techniczne mają tutaj znaczenie, a charyzma i piracki wydźwięk, a taki ma bez wątpienia kapitan Willson, jak sam się nazywa wokalista. Ci którzy lubią hymny pirackie i melodie oparte na twórczości niemieckiej legendy RUNNING WILD spokojnie mogą się wsłuchiwać w dynamiczny „Far Beyond Forever”czy też „The Stormed and Cursed Seas”. Natomiast takim utworom jak „The Legend of Salty Jim” czy też „Inside the Inn „ nie można odmówić dynamiki na miarę thrash metalowych kapel. A pośród tych szybkich i radosnych kompozycji znalazła się także nastrojowa ballada „Blackbeard’s Last Stand” , który niestety odstaję poziomem od pozostałych utworów na owym albumie. SKULL BRANDED PIRATES ameryki tym krążkiem na odkrył, a jedynie umocnił pozycję pirate metal, którym ostatnim czasie jest całkiem modne. To co jest miernikiem oceny tego krążka to radość, dobra zabawa, solidność i równość, a przede wszystkim przyzwoite melodie i kilka zapadających melodii. Ale to nie jest ta liga co RUNNING WILD, czy ALESTORM, ale czy musi, żeby się dobrze bawić przy pirackich nutach? Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz