KROKUS na fali sukcesu jaki odniósł „Metal Rendez – Vous” przystąpił do pracy nad następnym albumem i tak po roku ukazał się „Hardware”, który jest kontynuacją stylu wypracowanego na poprzedniej płycie, a więc w dalszym ciągu mamy heavy metal z wpływami hard rocka spod znaku AC/DC. Jedyną kosmetyczną zmianą jaką zespół dokonał to producent i trzeba przyznać, że Mark Dearnley odwalił kawał dobrej roboty na tym albumie. Ponieważ, jest to połączenie brzmienia, które charakteryzuje płyty hard rockowe, jak i heavy metalowe. Kontynuacja stylu, rozwinięcie pomysłów z „Metal Rendez – Vous” nie zapewniły taki sam wysoki poziom jaki można było uświadczyć na tamtym albumie. Źródłem owego problemu jest to, że nie ma już takiej przebojowości, a przynajmniej nie w takiej dużej ilości co na poprzednim krążku. Do tego same kompozycje mają nieco gorsze aranżacje. W tej kategorii króluje „Smell Nelly” w którym mamy nieco przekombinowany wokal i irytujące wstawki „oh, oh”. Nie pomógł ani riff wzorowany na tych wygrywanych przez Angusa Younga z AC/DC. Również „Celebration” nie należy do udanych kompozycji. Wadą tego utworu jest nijakość i monotonny refren. Przebojowości na „Hardware” może nie ma w takiej dawce co na poprzednim albumie, ale to nie oznacza, że jej w ogóle nie ma. Dowodem tego są dwa najbardziej znane utwory z tego wydawnictwa, a mianowicie melodyjny „Easy Rocker” czy też stonowany „Rock City”. Skoro mowa o klasykach nie można też pominąć balladowego „Winning Man”, w którym zespół porzuca granie pod AC/DC na rzecz klimatu, heavy metalowego wydźwięku. Jak to bywa na płytach KROKUS obecność dynamicznych kompozycji jest wręcz obowiązkowa. Tym razem na album trafiły dwie petardy, a mianowicie nieco rock' n rollowy „Hardware She's Got Everthing” oraz „Mr. 69”, który jest coverem zespołu THE GUESS WHO.
Album nie jest taki zły jak się wydaje, bo pomimo mniejszej przebojowości, czy też kilku mniej atrakcyjnych partii gitarowych, w dalszym ciągu mamy KROKUS w znakomitej formie, gdzie bez problemu potrafi wyważyć heavy metalowy wydźwięk z hard rockowym szaleństwem i przebojowością. To akurat w dużej mierze zasługa samych muzyków między którymi jest chemia i którzy z album na album rozwijają swoje umiejętności, a najlepszym tego dowodem są dwa następne krążki. „Hardware” jest nieco słabszy od „Metal Rendez – Vous”, ale nie oznacza, że jest to słaba płyta zespołu. Po prostu jest to solidna pozycja ze strony legendarnej już formacji. Ocena: 7.5/10
Album nie jest taki zły jak się wydaje, bo pomimo mniejszej przebojowości, czy też kilku mniej atrakcyjnych partii gitarowych, w dalszym ciągu mamy KROKUS w znakomitej formie, gdzie bez problemu potrafi wyważyć heavy metalowy wydźwięk z hard rockowym szaleństwem i przebojowością. To akurat w dużej mierze zasługa samych muzyków między którymi jest chemia i którzy z album na album rozwijają swoje umiejętności, a najlepszym tego dowodem są dwa następne krążki. „Hardware” jest nieco słabszy od „Metal Rendez – Vous”, ale nie oznacza, że jest to słaba płyta zespołu. Po prostu jest to solidna pozycja ze strony legendarnej już formacji. Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz