środa, 23 listopada 2011

ATTAXE - Attaxe (1989)

Czy ktoś zna amerykański ATTAXE? I nie mam tu namyśli thrash metalowego ATTAXE który również pochodzi z tego kraju, a heavy metalową kapelę założoną w 1983 r, nic dziwnego że nie, bo to jeden z tych zespołów, który dał się poznać światu za sprawą jednego albumu, który został zatytułowany po prostu „Attaxe” i ukazał się w roku 1989r. I to też jest jeden z tych wynalazków, które nie leżą do szerzej znanych i za sprawą napływu lepszych rzeczy z gatunku heavy metalowego w owym czasie, ale to nie oznacza że mamy do czynienia z jakimś niszowym graniem. Wiem, wtórne to jest, wiem też że niczego odkrywczego tutaj nie znajdziemy, ale wiem też że jest to urocze rasowe heavy metalowe granie, nieco surowe, pełne nawiązań do takich klasyków jak IRON MAIDEN, BLACK SABBATH, czy też JUDAS PRIEST, a to tylko pierwsze z brzegu przykłady. I słuchając tego krótkiego materiału rozpisanego na 7 utworów można dojść do wniosku że kompozycje są pełne dynamiki, melodyjności i tak naprawdę jest tutaj niemal wszystko. Począwszy od rozpędzonego otwieracza „Are You Ready”, gdzie zespół nawiązuje do szaleństwa z jakiego znany jest MOTORHEAD. W podobnej stylistyce jest utrzymany hard rockowy „Leave It All Behind” czy też przebojowy „Out Of Storm”, który jest taką wisienką na torcie pokazując, że można grać wtórnie, ale z taką energią, zadziornością i melodyjnością, że człowiekowi nie przeszkadzają zaloty pod znane kapele. To właśnie tutaj Paul Konjicija wygrywa jakże znaczący riff, jakże elektryzującą solówkę, który pretenduje do tej najlepszej na płycie. Cały czas można natknąć się na ciekawe partie gitarowe, ale to właśnie ta najbardziej zapadła mi w pamięci. Skoro już jesteśmy przy nazwiskach, to wymienię kolejne, a mianowicie Juan Ricardo który w roli wokalisty się sprawdza. Może nie jest jakimś tam wysokiej rangi krzykaczem, ale pasuje do tej całej układanki, dając od siebie zadziorność i charyzmę. Najlepiej wypada w utworze „Blood On the Moon”, czy też w balladowym „Playing With Fire”. Również sekcja rytmiczna się spisuje i właściwie nie można mieć większych zastrzeżeń do całości. Pytanie tylko czy akceptujesz któryś raz to samo, kolejny odgrzany kotlet? A że smakowity to już inna sprawa. Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz