poniedziałek, 14 maja 2012

ASCENSION - Far beyond The Stars (2012)


Ostatni wybryk power metalowego GAIA EPICUS w postaci „Dark secret” można uznać jako przejaw ostatnich chwil życia tego zespołu, gdzie właściwie mamy do czynienia z jedno osobowym projektem. Już podjąłem szukania ich następcy, który godnie będzie brał na tapetę działalność HELLOWEEN czy też GAMMA RAY. Zespołu, który postawi oczywiście na wtórność w kwestii patentów, ale atrakcyjną formę i precyzję wykonania. W tym roku do głosu dochodzi w końcu młodziutki zespół ASCENSION reprezentujący kraj brytyjski, w którym power metal nie jest głównym nurtem heavy metalowym, ba wciąż nie jest on na tyle rozpowszechniany i poza takim DRAGONFORCE nikt nie osiągnął takiego sukcesu. Nie bez powodu przytaczam tutaj jeden z bardziej wyróżniających się kapel power metalowych, które właśnie pochodzi z Wielkiej Brytanii gdyż ten młody zespół, który już światu się prezentował wcześniej za sprawą mini albumu z roku 2010 i ich wspólną cechą jest stawianie na długie, rozbudowane kompozycje, melodyjne i czasami bardzo dynamiczne i zróżnicowane solówki, jednak na szczęście nie ma takiego pędzenia z prędkością światła. Może ASCENSION nie podbije świata oryginalnością, ambicją muzyków, ale zapewne świetnie wypełni lukę po takim GAIA EPICUS bo słychać tutaj też kilka punktów stycznych. Przede wszystkim wokal Richarda Carniego pod względem możliwości, maniery przypomina mi zarówno Hansena z GAIA EPICUS jak i techniką, rozmachem Hansena z GAMMA RAY. Można by polemizować nad umiejętnościami gitarzystów, czy są bardzo dobre czy świetne, ale i tak wszystko sprowadza się że znają się na swoich fachu i właściwym cały czas dają powody do zachwytu, fakt może nie są to jakieś ambitne melodie, riffy, solówki, ale dynamika, melodyjność, rozmach i umiejętność płynnego przechodzenia między motywami, precyzja i lekkość ich poddania sprawia że płytę słucha się pod tym względem bardzo przyjemnie.

A teraz kilka słów o samej zawartości. Trzeba poświęcić nie całą godzinę aby zapoznać się z tym wydawnictwem. Co dostaję w zamian za nas czas? 9 utworów w miarę rozbudowanych, dobrze przyrządzonych, gdzie stawia się nacisk na melodie i chwytliwość, reszta właściwie odgrywa drugorzędną rolę. Czego innego można oczekiwać od takiego dynamicznego power metalowego przeboju jak „Somewhere Back In time” gdzie zapewne każdy odnajdzie coś z GAMMA RAY, HELLOWEEN, DRAGONFORCE czy też GAIA EPICUS i choć jest to wtórny power metal i takich przebojów było pełno to jednak wykonanie i forma sprawia że słucha się tego przyjemnie. ASCENSION bardzo dobrze radzi sobie z pomysłowością na poszczególny utwory, a to stawia na stonowane tempo, nieco więcej urozmaicenia tak jak to jest w „Blackthorne” , a to zadziorność w zalatującym pod CELLADOR „Reflected Life” . Co by nie powiedzieć, to trzeba oddać zespołowi umiejętność tworzenia prostych i zapadających melodii, są lekkie, radosne i nie wymuszone tak jak to jest w „Heavenly” . Pojawiają się próby grania nieco ciężej tak jak to jest w przypadku „Moongate” choć tutaj można było się postarać o bardziej ciekawszy motyw i też nieco skrócić ten kawałek bo się nieco dłuży. Jednak nawet kiedy spada atrakcyjność, to dalej jest to miłe i zapadające w pamięci granie. Co ciekawe są próby również zagranie nieco bardziej autorsko, bardziej oryginalnie tak jak to jest w przypadku „Orb Of The Moons” gdzie pojawiają się motywy muzyki neoklasycznej i do tego ciekawie wplątane zostały motywy klawiszowe zagrane przez muzyka z DRAGONLAND i nie powiem jest to jeden z ciekawszych utworów na płycie, będący dobrym przykładem na czym się powinien skupić zespół na kolejnym albumie. Jeśli chodzi o styl i strukturę to wyróżnia się ballada „The Silver Tide” która wg mnie jest najsłabszym ogniwem albumu i tutaj zespół pokazał że niezbyt radzi sobie w wolniejszych motywów. Zawiodła przede wszystkim melodyjność i główny motyw. No i wszystko zwieńcza najdłuższy najbardziej złożony utwór „The Avatar” który poprzedza instrumentalny „Far Beyond The Stars” i razem tworzą znakomity kolos, którym mamy właściwie wszystko co pojawiło się do tej pory. Najważniejsze że zespół wystrzega się silenia, przynudzania, że jest melodyjność, urozmaicenie różnymi ciekawymi smaczkami motywami i jest to mocny punkt tego albumu.

Przed tym młodym zespołem świat stoi otworem i mają szanse jeszcze stworzyć kilka ciekawych wydawnictw. Póki co są dobrymi naśladowcami wcześniej wspomnianych kapel, a czas pokaże czy stać ich na coś więcej, czy będę wstanie stworzyć bardziej oryginalny i autorski album? Potencjał jest, pytanie czy go wykorzystają. Będę śledził ich poczynania w przyszłości, póki co zaprezentowali się na debiucie bardzo dobrze.

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz