środa, 11 marca 2020

BLIZZEN - World in chains (2020)

Niemiecki Blizzen powraca po 4 latach z nowym albumem.  "World in chains" to swoista kontynuacja debiutu "Genesis Reversed" i w dalszym ciągu mamy mieszankę klasycznego heavy metalu i speed metalu. Kapela kazała czekać swoim fanom 4 lata na nowy materiał, ale z pewnością  warto było czekać. "World in chains" może nie będzie płytą roku 2020, ale to granie na wysokim poziomie.

Nie tak dawno Stallion wydał swój album, a Blizzen nagrał album w podobnej stylizacji. Jest pozytywna energia, zadziorne riffy i masa hitów. To wszystko składa się na to, że album jest od samego początku bardzo melodyjny, co przedkłada się na odbiór owej płyty. Klimat lat 80 jest tutaj głównym motorem napędowym i przejawia się w każdym aspekcie. Proste zagrywki gitarowe, zadziorne riffy, przybrudzone brzmienie czy wokal Daniela, to najlepsze przykłady tego zjawiska.

Co z tego, że "Gates of Hell" brzmi wtórnie, jak swoim hard rockowym feelingiem potrafi oczarować. Skojarzenia z takim Enforcer czy Stallion są jak najbardziej na miejscu. Band przyspiesza w agresywnym "Forged with Evil". Echa Accept pojawiają się w przebojowym "Gravity Remains", z kolei tytułowy "World in Chains" to hołd dla Manowar. Kolejny hicior na płycie to "Serial Killer", choć moim faworytem od samego początku został rozpędzony i bardzo maidenowy "Paradise Awaits". To jest prawdziwa perełka i band znakomicie wyczuł styl żelaznej dziewicy. Całość zamyka energiczny i speed metalowy "Forsaken Soul". Co za petarda! Zapnijcie pasy, bo band tutaj rozpędził się do maksimum.

Blizzen nagrał album bardzo dobry, który może śmiało postawić obok tegorocznego albumu Stallion. Ten sam pokład przebojowości, ta sama dokładność i Blizzen nie ma się czego wstydzić. Grać potrafią i to na wysokim poziomie. Klasyka w najlepszym wydaniu.

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz