piątek, 31 lipca 2020

CROWN OF GLORY - Ad Infinitium (2020)




"A deep breath of life" to jeden z najlepszych debiutów w historii melodyjnego metalu. Powrót za sprawą "King for a day" dał siłę szwajcarskiemu Crown of glory. Band w końcu ma potencjał i na przestrzeni lat pokazał, że świetnie czuje się w melodyjnym metalu.  Także i tym razem band kazał czekać swoim fanom 6 lat na nowe dzieło, ale warto było czekać. "Ad infinitium" to kolejny wartościowy album w ich dyskografii.

Prosta, ale jakże klimatyczna okładka od razu zachęca by zagłębić się w nowy materiał. Cieszy, że band znów zadbał o mocne, zadziorne brzmienie, które od razu daje sygnał że to płyta naszych czasów, a nie zagubiony klasyk z lat 80. Panowie mimo długiej przerwy zaskakują dobrą formą i pomysłowością. Materiał został przygotowany ze starannością i pomysłem. Dzieje się sporo i mamy tutaj za równo mocne riffy, ale też jest miejsce na delikatność, na finezję czy szybkie granie. Materiał jest zróżnicowany i dobrze zagrany. Ciężko znaleźć jakieś wady. Markus i Hans stworzyli zgrany duet gitarowy i panowie stawiają na proste i chwytliwe melodie. To zdaje egzamin i panowie zasługują na pochwałę. Najmocniejszym ogniwem Crown of glory jest bez wątpienia utalentowany wokalista Heinz Muther i to on nadaje zespołowi charakteru i melodyjności.

Już klimatyczny i melodyjny "Emergency" zachwyca pomysłowym riffem i wciągającym refrenem. Bardzo dobre otwarcie płyty. Klawisze wprowadzają nas w "Something' i tutaj band pokazuje pazur. Jest energia, jest ciekawy motyw, a sam kawałek zachwyca swoją prostotą i przebojowością. Nowy album porywa słuchacza przebojowością i melodyjnością, a to bardzo mocny atut. "Lets have a blast"  to kolejny hicior na płycie i podoba mi się pomysłowość kapeli. Band gra agresywniej i nowocześniej w "Emporium of Dreams" i również w takim aspekcie Crown of glory błyszczy.  Mamy też echa power metalu, które słychać w przebojowym "Infinity". Bez wątpienia jeden z najciekawszych utworów na płycie, gdzie band zabiera nas w rejony Stratovarius czy Helloween.  Gitarzyści czarują nas w kolejnym killerze w postaci "Make me Believe". Oj dzieje się tutaj sporo, a najlepsze jest to że band cały czas trzyma wysoki poziom kompozycji. Mamy też nutkę hard rocka w lekkim i nastrojowym "What im made of". Całość zamyka zadziorny i chwytliwy "Say my name" , który idealnie podsumowuje całość.

To było do przewidzenia. Crown of glory jest nie do zdarcia i tylko umacnia swoją pozycję na rynku melodyjnego metalu. Wiedzą co i jak i tworzą muzykę na wysokim poziomie. Nowy album to kopalnia hitów i znakomite odzwierciedlenie co tak naprawdę gra Crown Of Glory. Fani melodyjnego metalu nie mogą pominąć tego wydawnictwa.

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz