piątek, 4 lutego 2022

SAXON - Carpe Diem (2022)


 Czy ktoś jest wstanie powstrzymać niezniszczalny Saxon? Ten brytyjski fenomen jest nie do zniszczenia i mimo upływu czasu, mimo swojego wieku, pokaźnej liczbie płyt czy nawet pandemii wciąż wydają nową muzykę i wydawnictwa. W 2021r był album z coverami, to teraz przyszedł czas na "Carpe diem", czyli 23 album w dyskografii Saxon. Okładka i samo czerwone logo nasuwają skojarzenia z latami 80. Faktycznie ta płyta ma sporo odesłań do tamtego okresu, ale wciąż słychać drapieżność lat 90 czy nawet z ostatnich płyt. Czy to dobry znak?

Ja osobiście z Saxon mam taki problem, że szanuję, lubię posłuchać ale jakoś mało który album jest w stanie mnie totalnie rozwalić na łopatki. "Thunderbolt", "sacrifice" czy "lionheart" zaliczam do grona tych najlepszych płyt. Najnowsze dzieło też śmiało zaliczam do tych najlepszych płyt. Co na to się składa? Przede wszystkim płyta jest równa i każdy utwór coś wnosi do całości. Jest urozmaicenie i każdy znajdzie coś dla siebie. Jest szybko, agresywnie, a czasami bardziej klimatycznie, a czasami band gra rasowy heavy metal. Biff mimo upływu czasu wciąż zachwyca swoim głosem, choć tutaj słychać ukłon w stronę płyt z lat 80. "Rock the nations" czy "Forever free" można tutaj momentami wyczuć. Dobitnie to słychać w otwierającym "Carpe Diem" czy "Age of Steam". To klasyczny Saxon jaki fani znają i kochają. Pamiętacie album "innocence is no excuse" i jego lekki hard rockowy klimat? To można uświadczyć w singlowym "The pilgrimage". Echa ostatnich płyt mamy w agresywnym i rozpędzonym "Dambusters". Lata 80 i stare płyty Saxon czy Dio można uchwycić w przebojowym "Remember the fallen". Dużo z Judas Priest znajdziemy w killerach typu "All for one" czy "Super nova". Z kolei taki ponury i nieco toporny wydaje się "Lady in grey", który ociera sie o twórczość Accept,

Najlepszy album Saxon? Troszkę mi brakuje do tego tytułu. Płyta roku? Też nie. Z pewnością jest to kawał solidnego heavy metalu, który dostarcza sporo frajdy. Fani Saxon będą zachwyceni, a reszta też myślę że bedzie, bo ten album przemyca to wszystko co liczy się w heavy metalu. Płomień Saxon wciąż płoni i nic nie tracą na świeżości i drapieżności. Ci panowie są nie do zdarcia. Szok i niedowierzanie. Jak oni to robią?

Ocena : 8.5/10

16 komentarzy:

  1. To może wydawać się nieprawdopodobne, ale Saxon przez pewien, krótki okres był większy od Iron Maiden czy Judas Priest ! Ten okres to płyty 2, 3 i 4 co zresztą miało odzwierciedlenie w notowaniach tych płyt na listach w Anglii, w Polsce wtedy list takich nie było, ale zespół był u nas nieprawdopodobnie popularny. Szacunek za całokształt, zresztą miałem tę przyjemność na bieżąco śledzić dokonania zespołu, począwszy od drugiej ich płyty. Carpe Diem ? Będzie dobrze, Saxon jeszcze nie wydał słabej płyty !

    OdpowiedzUsuń
  2. dobra płyta nawet bardzo

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie 10/10, najlepsza i najciekawszą płyta w bogatej dyskografii zespołu. Andy Sneap jest geniuszem potrafi w studiu wycisnąć z każdej kapeli to co najlepsze. W szczególności mam na myśli statnią płytę Dream Theater oraz Judas Priest 💪💪💪

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Andy sneap to prawdziwy czarodziej😁 uwielbiam jego brzmienie😁

      Usuń
    2. Nie róbże se jaj. Przecież to nudne jak flaki z olejem.

      Usuń
  4. Saxon nigdy mnie intrygował, a dźwięki raziły wtórnością. Taka ciekawostka - Wheels of steel(1980) i My Sharona (1979)

    OdpowiedzUsuń
  5. Solidna 7. Niezły, ale tylko niezły album. Zabrakło zapamiętywalnych killerów (poza refrenem do "Remember The Fallen"). Brzmienie jak brzytwa - wiadomo: Anyd Sneap - ale znów miejscami zbyt niemieckie. Odpalcie sobie "Super Nova" bez wokalu Biffa i od razu na myśl przychodzi Primal Fear.
    "Remember The Fallen" i "Lady in Gray" chyba najlepsze. Podsumowując: brzmieniowo to "battering Ram", poziom kompozycyjny to raczej "Call To Arms" i "Into The Labyrinth", ale zrzucam to na fakt, że Biff przeszedł niedawno operację serca. Spodziewałem się więcej.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Pamiętacie album "Innocence is exuse" i jego lekki hard rockowy klimat?"
    Nie, nie pamiętamy. Ja za to pamiętam płytę która nosiła tytuł "Innocence Is No Excuse" i koncert w Katowickim Spodku w 1986 roku w ramach tourne promującego tę właśnie płytę z którego to bilet mam do dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dla mnie najlepszym krążkiem w dyskografii, choć strasznie niedocenionym, jest "Unleash the Beast" rocznik '97. Do dzisiaj miodzio, jeden z największych heavymetalowych killerów wszechczasów, uwielbiam za genialny klimat i sztosowe melodie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo, "Unleash..." płyta petarda, bez słabych punktów. Tam wszystko zagrało idealnie, a Biff zaśpiewał chyba swoje najlepsze partie w karierze.

      Usuń
    2. Cały Saxon był i... tak już pozostanie, mocno niedoceniany. Jak ktoś napisał Iron Maiden już po kilku płytach zaczął śmierdzieć starymi skarpetami, a Saxon wręcz przeciwnie, ale to Iron zapełniał i nadal zapełnia stadiony, taki już los, a taki Budgie, aż tyle był gorszy od Sabbatów czy Zeppelinów ? Taki już los. Unleash the Beast to najlepszy Saxon w latach 90-tych, a taki Lionheart w 2-tysięcznych, a to że każdemu podoba się inna ich płyta, to tylko dobrze...

      Usuń
  8. Jak dla mnie po 2000 roku Saxon >> Maiden

    Maideni po Brave New World powielali to samo w coraz nudniejszy sposób argumentując to rzekomo progresywnym stylem, co z progresją ma mało wspólnego.

    OdpowiedzUsuń
  9. "Pamiętacie album "innocence is no excuse" i jego lekki hard rockowy klimat? To można uświadczyć w singlowym "The pilgrimage" - Ja bym powiedział, że tu pachnie Crusaders i rzewną nutą Ac/Dc z Hells Bells.

    OdpowiedzUsuń