sobota, 4 czerwca 2022

BATTLELORE - The return of the shadow (2022)


 Zawsze uważałem, że fiński Battlelore to reprezentant klasy średniej jeśli chodzi o symfoniczny metal. Trzymają się jasno określonych standardów i niczym specjalnym się nie wyróżniają. Pierwszy etap działalności przypadł na okres 1999-2011 i wtedy band miał swoje grono fanów. Powrócili w 2016r i w końcu przyszedł czas na pierwszy album po reaktywacji. "The return of the shadow" to wydawnictwo na miarę poprzednich. Band nic nie zmienia i dalej gra nijaki symfoniczny metal.

Plusy tego albumu? Piękna klimatyczna okładka, która oddaje w pełni styl grupy, a także klimat fantasy. Brzmienie mocne, pełne smaczków, ale brakuje niestety dobrego materiału. Riffy odegrane trochę bez przekonania i bez pomysłu. Też ciężko o ciekawe melodie.  O ile wokale Toma, które nadają całości drapieżności są ciekawe, to wokale Kaisy są usypiające. Coś tu nie gra. Największy problem to jednak partie gitarowe grane przez duet Jussi i Jyri. Wieje niestety nudą i materiał jest ciężko strawny.

Taki "Orcist" miewa przebłyski i można zaliczyć do w miarę udanych kawałków, gdzie znajdziemy jeszcze ciekawe melodie. Tak tutaj coś się dzieje. Stonowany, nieco utrzymany w stylizacji Nightwish "Elvenking" też prezentuje dobry poziom i z pewnością zasługuje na uwagę. Jakieś emocje jeszcze wzbudza "Firekeeper", który potrafi zaskoczyć nieco większą dawką energii. Niestety reszta zasługuje na przemilczenie. Nudne zagrywki, mało ciekawe rozwiązania i nic nie trafia do słuchacza.

Band zakończył działalność w 2011r i zastanawia mnie po co był powrót, skoro nie ma się nic do zaoferowania? Ani to melodyjne, ani to epickie, ani przebojowe. Nie da się pozytywnie spojrzeć na ten krążek. Szkoda, bo wieje strasznie nudą.

Ocena: 3/10

1 komentarz:

  1. Wczoraj spotkałem znajomego, w kościele to było, tuż przed mszą świętą. Powiedziałem, że przesłuchuję swoje stare płyty i akurat ten Battlelore ,, The Last Aliance,, przesłuchałem, ale okazało się, że to nie mój obecny gust, ale może być jego, więc po mszy przekażę mu do odsłuchu, ale tuż po ,,Podniesieniu,, okazało się, że znajomego już nie ma w kościele. I taki to ten Battelorre...

    OdpowiedzUsuń