piątek, 28 listopada 2025

FROZEN LAND - Icemelter (2025)


 

21 listopada fiński Frozen Land po raz trzeci zaatakował swoją muzyką. “Icemelter” to już trzeci studyjny album tej młodej formacji, działającej od 2017 roku. Zespół czerpie garściami z dokonań Stratovarius, Sonata Arctica, Angra czy Masterplan. Do tej pory dostarczał fanom klasycznego power metalu bardzo solidny materiał, pełen niezapomnianych wrażeń. Jak więc wypada nowy krążek?


Skład zespołu pozostaje niezmieniony od 2023 roku, podobnie jak sama stylistyka. To akurat dobra wiadomość – od Frozen Land trudno oczekiwać nagłych rewolucji. Kluczową rolę w brzmieniu grupy odgrywa współpraca klawiszowca Antti Sorsy i gitarzysty Hirvonena. Nie brakuje ciekawych zagrywek, a kompozycje są spójne i przemyślane. Odnoszę jednak wrażenie, że delikatnie spadła jakość riffów i melodii. Owszem, muzyka wciąż jest chwytliwa, ale już nie sieje takiego spustoszenia jak na wcześniejszych wydawnictwach. Całość spina charakterystyczny, rasowy power-metalowy głos Tony’ego Meloni, który pasuje do tej stylistyki idealnie.


Materiał jest krótki i treściwy – otrzymujemy zaledwie 36 minut muzyki. Na otwarcie atakuje agresywny i przebojowy “The Carrier” – kwintesencja power metalu w duchu Sonata Arctica, od razu przywołująca klimat lat 90. Prawdziwy mocarz.


W nieco lżejszym “Dead End” pojawia się nutka hard rocka i odczuwalny spadek formy. “Dream Away” również wypada dość nijako, choć jest to spokojniejszy, bardziej stonowany utwór. Energia wraca wraz z “Chosen; Corrupt and Cancerous” – szybkim, pełnym pomysłów numerem, który należy do najmocniejszych punktów albumu.


Wyraźnym hitem jest niezwykle przystępny “Losing in My Mind”, w którym słychać wyraźne wpływy Avantasia – kawałek wręcz uzależniający. Na uwagę zasługują także solidny, tytułowy “Icemelter” oraz bardziej agresywny “Haunted”, ukazujący potencjał zespołu. “Black Domina” to dłuższa kompozycja, jednak nie wnosi nic szczególnie nowego – typowy Frozen Land, bez większych niespodzianek.


Frozen Land od lat trzyma poziom i zachwyca fanów Sonata Arctica oraz Stratovarius. Miłośnicy klasycznego power metalu również tym razem powinni być usatysfakcjonowani. Choć album nie wnosi niczego rewolucyjnego, odsłuch przynosi sporo radości. Solidna, dopracowana robota.


Ocena: 7.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz