Kiedyś zastanawiałem się, co by było, gdyby Running Wild podążył w bardziej epickim kierunku – w stronę „The Battle of Waterloo” – i zaczął czerpać inspiracje z twórczości Manowar oraz amerykańskiego true heavy metalu. Brazylijski projekt Grey Wolf, prowadzony przez multiinstrumentalistę Fabio Paulinelliego, w pewnym stopniu udziela odpowiedzi na to pytanie. Działający od 2012 roku zespół nigdy nie zdobył szerokiej rozpoznawalności, pozostając raczej w niszy solidnego, lecz wciąż niedocenionego heavy metalu. Teraz jednak przyszedł czas na siódme wydawnictwo, zatytułowane „Legacy of the Wolf” – moim zdaniem najlepsze w dorobku Grey Wolf. Album ukazał się 24 listopada i zdecydowanie nie powinien umknąć uwadze fanów Running Wild.
Początkowo Grey Wolf funkcjonował jako pełnoprawny zespół czteroosobowy, lecz dziś na polu bitwy pozostał jedynie Fabio. Trzeba jednak przyznać, że radzi sobie znakomicie – zwłaszcza w nagrywaniu partii sekcji rytmicznej. Jego ostry, agresywny wokal stanowi jeden z najmocniejszych punktów krążka. Uwielbiam taki rodzaj śpiewu: potrafi budować klimat i otaczać muzykę epicką aurą. Na płycie nietrudno wychwycić wpływy Running Wild, tym razem w bardziej epickiej odsłonie, a także marszowe tempo i elementy charakterystyczne dla Manowar. Takie połączenie okazuje się wybuchowe i zapewnia intensywne, zapadające w pamięć doznania.
Album zawiera 10 utworów i każdy z nich zasługuje na uwagę. Instrumentalne intro „A Legend Arises” od razu przenosi słuchacza w klimat lat 80. Pierwszy prawdziwy błysk geniuszu pojawia się w rozpędzonym, przebojowym „Attila” – wpływ Running Wild i Manowar jest tu wyraźny, choć podany z lekkością i pomysłem. To kawałek pełen świeżości i hołdu dla klasycznego heavy metalu. Epicki „King Conan” zachwyca mroczną atmosferą i wyrazistą melodyką, stanowiąc kolejny mocny punkt wydawnictwa.
Grey Wolf potrafi także mocno przyspieszyć, czego przykładem jest tytułowy „Legacy of the Wolf” – prawdziwy pokaz talentu i energii Fabio. Świetnie wypada również marszowy „Crom”, w którym znów słychać charakterystyczny sznyt Running Wild, a potężny wokal robi ogromne wrażenie. Dynamiczny „Band of Brothers” zachwyca szybkością i chwytliwym refrenem, natomiast zadziorny „Barbarian Nights” idealnie wpisuje się w klasyczną szkołę heavy metalu. Kolejne killery to rytmiczny „Cimmerians” i rozpędzony „Black Sails”, obydwa potwierdzające wysoką formę Fabio i ogólną jakość albumu.
Do pełni szczęścia zabrakło jedynie nieco dłuższego czasu trwania materiału i odrobiny większej przebojowości. Mimo to Grey Wolf imponuje świeżością, ciekawym połączeniem patentów Running Wild i Manowar oraz konsekwentnym, epickim klimatem. Do tej pory twórczość tego projektu nie zdołała podbić mojego serca, lecz „Legacy of the Wolf” naprawdę wgniata w fotel. Gorąco polecam.
Ocena: 9/10

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz