sobota, 31 maja 2014

MALICE - Licence to Kill (1987)

W roku 2012 do życia powrócił amerykański zespół heavy/power metalowy o nazwie Malice. Powrót kapeli został ciepło przyjęty przez słuchaczy. W końcu solidnego heavy metalu wzorowanego na twórczości Accept, Judas Priest czy WASP zawsze jest mile widziany. Jednak „New breed of Godz” nie dorównuje klasykom tej formacji, które ukazały się w latach 80. Jednym z tych najbardziej znanych albumów jest bez wątpienia „Licence to Kill”.

Ten krążek to nie całe 40 minut soczyste rasowego heavy/speed/ power metalu. Choć stylistycznie Malice nie wyróżnia się na tle innych formacji, to jednak udało im się wykreować własny styl. Sporą rolę w tym odegrał wokalista James Neal, który radził sobie z śpiewaniem w wysokich rejestrach i sprawił, że Malice w tamtym okresie miał w sobie to coś. Miał pazur, klimat i dynamit. Może i słychać na płycie sporo nawiązań do takich kapel jak Accept czy Judas Priest i zespół wcale się z tym nie kryje. Jednak stara się dać coś od siebie. Mick zane i Jay Reynolds już o to zadbali, żeby na płycie sporo się działo i nie zabrakło emocjonujących riffów i wgniatających w fotel solówek. Kawał dobrej roboty odwalają i najlepiej to słychać w takich energicznych utworach jak „Againts The Empire”, który zaliczam do jednych z największych hitów Malice. Choć płyta zaczyna się od bardziej hard rockowego kawałka i tutaj „Sinister Double” nie robi takiego spustoszenia. „Licence To Kill” to takie puszczenia oczka w kierunku niemieckiej sceny metalowej i jest to utwór dla fanów Scorpions i Accept. Podobne uczucia mam jak słucham „Vigilante” czy „Circle of Fire”. Słabiej wypada takie hard rockowe granie jak te w „Christine” i już bardziej przemawia do mnie rasowy heavy metal jaki słyszę w „Breathin Down Your Neck”.

Można wytknąć błędy, że płyta mogła być agresywniejsza, bardziej urozmaicona i mogło być więcej perełek na miarę „Againts The Empire”. Zespół jednak nadrabia za sprawą Jamesa Neala i Jay Reynoldsa, którzy znają się na swojej pracy. Malice po tym albumie udał się w stan spoczynku, ale teraz znów jest wśród nas i dopisuje kolejny rozdział swojej historii. „Licence To Kill” warto znać, w końcu to klasyka tej formacji.

Ocena: 6,5.10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz