czwartek, 29 maja 2014

THE VINTAGE CARAVAN - Voyage (2014)



Jest szansa, że w końcu ktoś może zrobić furorę w hard rockowym graniu, czerpiąc garściami z psychodelicznego rocka czy stoner rocka. Kto wie może wywodząca się z Islandii o nazwie The Vintage Caravan ma szanse zostać tak głośnym bandem jak Ghost? Słuchając albumu „Voyage” można odnieść wrażenie, że ta kapela wysoko mierzy i mają na celu ożywienie klasycznego rocka z lat 60 czy 70, biorąc pod lupę twórczość Led Zeppelin, Hawkwind, Nazareth, czy Black Sabbath. A to dopiero początek owej podróży w którą nas zabiera młody zespół, który został założony w 2006 roku.

Dbałość o szczegóły tej formacji jest imponująca. Selektywne brzmienie, tak nastrojone, że od razu na myśl przychodzą lata 60 czy 70. Nawet okładka zrobiona w stylu lat 60, a to wszystko jeszcze bardziej przybliża nam tamten okres, klimat tamtych lat i to co liczyło się w muzyce w tamtych czasach. The Vintage Caravan dokonał nie możliwego i nagrał materiał, który brzmi jakby został zarejestrowany 40 lat temu. Brzmienie gitar, konstruowanie kompozycji, styl, jakość, to wszystko jest zrobione, tak byśmy czuli się jak w tamtych latach i to jest po prostu fenomenalne. Jednak im bardziej zagłębiami się w materiał, tym bardziej dostrzegamy, że to nie tylko style jest tutaj motorem napędowym, że tak naprawdę na sukces tej płyty złożyły się też umiejętności młodych muzyków. Uwagę od samego początku przyciąga lider formacji, a mianowicie Oskar, który pełni rolę wokalisty i gitarzysty. Śpiewa w niskich rejestrach, stawiając na charyzmę, na klimat, co wychodzi mu znakomicie, ale jeszcze lepiej wypada w roli gitarzysty. Dzięki niemu można przypomnieć sobie stara płyty Led zeppelin czy Black Sabbath. Jest tutaj nie tylko styl i klimat tamtych kapel zachowany, ale też właśnie poziom nie wiele odbiega od pierwowzoru.  11 minutowy „The Kings Voyage” to perełka, który zawiera wszystko to co najlepsze w The Vintage Carnage, ukazuje ich atuty. Jest tutaj wszystko, począwszy od mocnego motywu po melodyjność, kończąc na mrocznym i posępnym klimacie. Prawdziwym hitem na miarę „Paranoid” Black Sabbath jest tutaj „Midnight Meditation” i według mnie taki wydźwięk powinien mieć „13” Black Sabbath. Otwieracz „Carving” przybliża nam twórczość Deep Purple czy Led Zeppelin i to w najlepszym wydaniu.  Zespół nie popada w rutynę i potrafi nas zaskoczyć. Jedną z takich niespodzianek jest piękna ballada „Do you remember” w której słychać echa muzyki Santany. O zespole usłyszałem, dzięki premierowemu kawałkowi „Expand Your Mind”, który porwał mnie klimatem i stylem nawiązującym do Black Sabbath i Deep Purple. Co ciekawe zespół tutaj właśnie pokazuje na co ich stać. Nie jest im obce konstruowanie bardziej złożonych kompozycji, a także tworzenie chwytliwych melodii, których tutaj jest pod dostatkiem. Rock’n roll lat 60 i 70 znakomicie został odzwierciedlony w „Cocaine Sally” i to kolejny ważny utwór z tej płyty.

Jedna z najważniejszych płyt roku 2014, jedna z tych która wyróżnia się na tle innych. Jeżeli tak ma wyglądać hołd złożony dla rocka lat 60 i 70, jeżeli tak ma wyglądać współczesne mieszanka Black Sabbath, Led zeppelin i Deep Purple, to jestem na tak. Brakowało takiej muzyki ostatnim czasy i miło, że ktoś zabrał się za takie granie. Można brać w ciemno.

Ocena: 9/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz