niedziela, 25 maja 2014

SHADOW HOST - Apocalyptic Symphony (2013)

Co niektórzy fani heavy/power metalu podchodzą zbyt lekceważąco do wschodniej Europy. Wiadomo, że ciężko tam o ciekawą i godną uwagi kapelę, która może śmiało konkurować z takimi tuzami jak Gamma Ray, Iced earth, Grave Digger czy Brainstorm. Nie oznacza to jednak, że nie ma tam w ogóle dobrych kapel. Do grona tych najlepszych, trzymających światowy poziom zaliczyć należy bez wątpienia Shadow Host. Założona w 1993 roku formacja sukcesywnie wydawała swoje albumy i podbijała serca fanów heavy/power/thrash metal. Ich ostatnie wydawnictwo zatytułowane „Apocalyptic Symphony” potwierdza ich klasę.

Od samego początku styl zespołu kreował gitarzysta Alexey Arzamazov, który stawia na agresję, szybkość, melodyjność, a wszystko podane w pomysłowy sposób. Nie tak łatwo jest połączyć heavy/power i thrash metal, ale tej formacji się to udaje. W tym roku Savage Messiah ma silną konkurencją, a jest nią właśnie Shadow Host. Kapela grają w podobny sposób i w tym roku nagrali świetne albumy. Shadow Host mimo upływu lat wciąż trzyma wysoki poziom i to się nazywa porządna kapela, która nigdy bubla nie wyda. Soczyste brzmienie, to jedna z wielu atrakcji na tej płycie. Ten aspekt sprawia, że płyta ma więcej z thrash metalu, a to wg mnie jest korzystne rozwiązanie. Pasuje to do wokalu Alexey Markova, który nie kryje zamiłowania Jamesa Hetfielda. W takich agresywnych kawałkach jak otwieracz „Lunacy Divine” jego wokal sprawdza się znakomicie. Właśnie w takiej stylizacji Shadow Host imponuje swoją dynamiką, agresją i zapałem. Niektóre kapele mogą im tylko pozazdrościć zaangażowania i pomysłowości. Gitary brzmią ostro i nie ma tutaj zbędnych słodkości czy prób złagodzenia tego wydźwięku. To sprawia, że „Treason” to kolejny killer. Rzadko kiedy można spotkać zespół, który tak mocno z kopyta rozpoczyna płytę, a to dopiero początek. Power metal w nieco nowoczesnej formule jaki zespół prezentuje w „Empty Eyes” prezentuje się okazale i nie przeszkadza fakt, że słychać tam wpływy Persuader. Szybki, rozpędzony „Silent Killing” przypomina mi to co Gamma Ray prezentuje na swoim nowym albumie. Taki power metal zawsze jest w cenie, zwłaszcza że ostatnio w takiej formie go bardzo mało. Czasami kapela zbliża się do thrash metalu i tutaj wystarczy odpalić „Reborn in hate”, który oddaje najlepiej ten charakter grania. Brak słabych punktów, brak zbędnych zwolnień, a to akurat kolejny atut tej płyty. W dodatku płyta kończy się z mocnym uderzeniem w postaci „Apocalypse Within”.


Wiem, płyta ukazała się w grudniu roku 2013, a ja przeżywam jakby to była nowość. Jakimś cudem przegapiłem ten album, co bardzo żałuje bo jest to znakomity album. Power metal i nuda? Shadow Host pokazuje, że power metal wcale taki nie musi być i można uczynić z niego narzędzie do siania zniszczenia. A czy ty jesteś gotowy na apokalipsę przygotowaną przez Shadow Host?

Ocena: 9/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz