poniedziałek, 19 maja 2014

WAMI - Kill The King (2014)



Choć Rainbow dawno temu rozpadł się, to jednak jego dawni muzycy dają o sobie znać. Zwłaszcza bardzo aktywnym muzykiem jest Doggie White. Był album z La Paz, dwa znakomite albumy z Tank, debiut z Demons Eye, który jest najbliższy dokonaniom z Rainbow.  W tym roku Doggie White też dał o sobie znać za sprawą projektu muzycznego WAMI, w skład którego wchodzą Doggie, a także Vinny Appice, Marco Mendoza w roli i Iggy Gwadera i każdy  z nich to gwiazda, której nie trzeba przestawiać. Iggy zaimponował swoją techniką i grą na gitarze i od tego się zrodził WAMI. W tym roku wydali debiutancki album „Kill The King”. Tytuł sugeruje nawiązanie do Rainbow, ale czy rzeczywiście tak jest.

Na płycie nie brakuje motywów rodem z Rainbow, ale tutaj nie ma mowy o klonowaniu stylu Ritchego Blackmore’a, bowiem projekt ten chce pokazać coś własnego i brzmi to jakby ktoś wyciągnął patenty z lat 70 i 80 i przeniósł do naszych czasów nadając im nowego wydźwięku, nadając nieco agresji i współczesne podejście do hard rocka. Tak więc z jednej strony słychać w tym klasykę, a z drugiej chęć nagrania hard rocka naszych czasów. Jestem za takim rozwiązaniem i zespół dobrze sobie z tym radzi. Każdy z muzyków tutaj udowadnia po raz kolejny swój talent i zasłużony status, najbardziej jednak mnie zaskoczył Iggy. Nie jestem fanem Anti Tank Nun, a tutaj spodobało mi się to co zaprezentował Iggy. Starał się wykreować finezyjne, lekkie i wartościowe partie. Słychać, że zagrał to prosto z serca, przez co melodie i riffy są tutaj energiczne i profesjonalne.  Płytę otwiera energiczny „The Rider” i to się nazywa prawdziwy hard rock. Brzmi to jak mieszanka Ac/Dc i Rainbow, ale nie mam nic przeciwko takiej krzyżówce. Najważniejsze, że utwór ma w sobie energię i potrafi zapaść w pamięci.  Bardziej heavy metalowy „Young Blood” ma więcej wspólnego z Tank niż z Rainbow. Sam utwór już nieco słabszy niż otwieracz, ale wciąż jest to ciekawe granie. Jednak od takich gwiazd wymaga się czegoś więcej, czegoś na ich poziomie.  Kolejnym ważnym utworem na płycie jest „One More For Rock’n Roll” który ma w sobie więcej mroku i nowoczesnego charakteru. Refren tutaj jest wzorowany na twórczości Dio. Kłania się utwór „We Rock”. Ballada „Guardian Of Your Heart” jest urokliwa i klimatyczna. Dalszy ciąg twórczości Dio i Rainbow mamy w „Transition” i chciałoby się usłyszeć jak najwięcej takich utworów. Z kolei w „Exodus” wdziera się chaos i zespół tutaj stworzył koszmarka, który jest ciężko strawny. Klimaty Ac/Dc mamy w „Heart of Steel”, zaś „Wild Woman” ponagla motywy Dio, ale  to nie te utwory robią na mnie wrażenie. Szybki „Get out of My way” będący mieszanką Thin Lizzy i Rainbow jest prawdziwą atrakcją tego albumu i to jest hard rock jaki lubię i to jest muzyka do której pasuje Doggie White i takich klimatów powinien się trzymać.

Od takich gwiazd spodziewałem się czegoś lepszego, może za bardzo zawierzyłem wielkim nazwiskom, ale gdy skupimy się wyłącznie na muzyce, to zrozumiemy że album jest solidny i spodoba się każdemu fanowi heavy metalu, hard rocka czy hard’n heavy. Urozmaicony materiał, który pokazuje odświeżone patenty z lat 70 czy 80 i jestem za takim graniem. Jednak niedosyt pozostał i brakuje tutaj hitów godnych Rainbow, ale może w przyszłości chłopaki rozwiną skrzydła, zwłaszcza młody Iggy, którego kariera może nabrać teraz większego rozpędu i miło widzieć że w Polsce są jakieś młode talenty. Jedno z ważniejszych wydarzeń w dziedzinie hard rocka jeśli chodzi o rok 2014.

Ocena: 6,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz