Odnoszę wrażenie, że
ostatnim czasy fani heavy metalu żyją tylko newsami odnośnie
„Reedemer of Souls” Judasów, a przecież tam nic
specjalnego nie ma i tym kawałkom które zamieścili w
internecie brakuje mocy. No, ale tak magia nazwy robi swoje i
wyrobiona marka, która nie pozwala nam oskarżyć muzyków
o nagranie czegoś słabego. Najgorsze jest to, że jesteśmy tak
zapatrzeni newsami znanych nam kapel, że umykają nam wartościowe
płyty mniej znanych formacji. Czy komuś coś mówi nazwa
Ambush? Starsza część słuchaczy wspomni tutaj bez wątpienia
belgijski Ambush, czy ten z Szwecji. Jednak nie jest to żaden z
nich, bowiem mam tutaj na myśli młody band o nazwie Ambush, który
wywodzi się również z Szwecji, ale nie jest w żaden sposób
powiązany z tym z lat 80. Co może nam zaoferować kapela, która
powstała w 2013 roku i mają na koncie tylko „Firestorm”, który
debiutował w tym roku? Wielu może się zdziwić, ale kawał
porządnego heavy metalu w stylu właśnie Judas Priest czy Saxon.
Mają w sobie energię i pomysłowość godną ich rówieśników
z Enforcer czy Striker.
Nie zwykle trudno znaleźć
sobie miejsce na rynku heavy metalowym bo przecież, takich kapel jak
Ambush jest pełno. Wystarczy spojrzeć na Enforcer, Striker czy
Skullfist, a przecież to tylko mała próbka obszernej listy.
Ambush również opiera swoją muzykę na podobnych patentach i
ich celem jest także odświeżenie nam muzyki metalowej lat 80. Styl
można sklasyfikować jako speed/heavy metal i tutaj słychać coś z
Belgijskiego Crossfire, coś z Accept, ale jednak czego u nich
najwięcej to Judas Priest. Znacznie łatwiej im przychodzi
odtwarzanie tego co najlepsze w Judas Priest niż samemu Judasowi, co
jest miłym zaskoczeniem. Ambush realizuje swój cel poprzez
sprawdzone zagrania i rozwiązania. Kluczem do sukcesu kapeli miał
się okazać prosty styl, bez skomplikowanych zagrywek i wszystko
miało być chwytliwe i wyjęte jak by z lat 80. To zdało swój
egzamin, bowiem płyta od samego początku zabiera nas do lat 80, do
czasów kiedy wystarczył prosty pomysł, którego siła
uderzenia zależała od wokalisty i umiejętności gitarzystów.
Ambush nie ma się czego wstydzić, bo choć ich muzyka nie grzeszy
oryginalnością, to jednak zaspokaja głód na takie klasyczne
heavy/speed metalowe granie. Szwedzi nie mają czasu na klimatyczne
intra i bawienie się z słuchaczem i od razu atakuje nas mocnym
uderzeniem w postaci „Firestorm”. Kompozycja
przypomina muzykę Belgijskiego Crossfire, zwłaszcza jeśli chodzi o
rycerskie chórki czy chwytliwy refren. Kiedy naszą analizę
przeniesiemy na gitary to od razu można wyczytać, że Adam i Olof
wzorowali się na Judas Priest i wcale tego nie kryją. Co kryje się
za tym energicznym riffem? Era „Defenders of The Faith” i taką
petardą powinien wypuścić Judas Priest. Szwedom nie jest obce
granie wolniejszych, stonowanych i agresywniejszych dźwięków
i tutaj mamy „Ambush”, czyli kawałek przesiąknięty
Saxon i NWOBHM. Nie dajcie się zwieść początkowej fazie
„Hellbound”, która mówi nam że to
ballada. Szybko utwór przekształca się w taką kalkę „You
got another thing comin” i nawet riff tutaj brzmi identycznie. Sam
kawałek może i bardziej hard rockowy, ale wciąż trzyma wysoki
poziom. Nie zabrakło też coś w stylu „Ram it Down”, czego
dowodem jest „Don't Schoot”. Jeden z przykładów,
że w muzyce Ambush jest miejsce na power metalową formułą i ku
takim tezom kieruje nas też wokalista Oskar Jacobsson, który
brzmi jak rasowy power metalowy śpiewak. Dalej mamy utrzymany w
średnim tempie „Close My Eyes” i tutaj może
zabrakło większego ognia, ale zespół odrabia straty w
„Heading East” i jest to kolejna petarda i
przykład, że zespół jest specjalistą od szybkich kawałków.
Całość zamyka „Natural Born Killers” i podsumuje znakomicie
cały krążek, wskazując wady i zalety.
Wadą jest tutaj może
nie tyle wtórność, co brak równego materiału, brak
większej liczby mocnych kawałków jak „Ambush” czy
„Firestorm”, ale album i tak dostarcza sporo emocji. Fani
klasycznego heavy metalu docenią potencjał kapeli i ich muzyki,
Muzycy mają w sobie to coś i nie dbają o sukces, tylko o dobrą
zabawę i satysfakcję z grania heavy metalu. Szczere intencje i
dbałość o detale zawsze jest mile widziana. Zespół na
pewno warty uwagi i będę śledził ich karierę, bo ich muzyka jest
naprawdę atrakcyjna.
Ocena: 8/10
Spoko płyta. Nadzwyczaj prosta, ale pełna zabawnych nawiązań.
OdpowiedzUsuńhttp://www.encyklopediametalu.net16.net
Oj tak, zwłaszcza Ram i Ambush w tym roku mocno mi namieszali :D Nowy ambush jeszcze lepszy :D Recenzja napisana, ale ukaże się nieco później:D Stara dobra szkoła heavy metalu:D Fakt mało recenzji Ambush i wiele innych fajnych kapel na polskich portalach, a szkoda...
OdpowiedzUsuń