Witchfield to solowy
projekt perkusisty Andrea Vianelliego, który działa pod
ksywką Thomas Hand Chaste. Nie jest to ktoś nowy na scenie
włoskiej, bo jest on w tym interesie od 1981 r. Z zespołem
Witchfield nagrał już debiutancki album, ale obszedł świat bez
większego echa. Po 6 latach przyszedł czas na drugi album czyli
„Sabbatai Zavi”. To album koncepcyjny opowiadający prawdziwą
historię żydowskiego rabina, który uważał się za nowego
mesjasza. Czy taka historia sprawi, że nowy album jest ciekawszy i
na tyle ambitny, że poruszy gatunek doom metalowy?
Nie do końca tak jest.
Niby doom metal jest głównym gatunkiem w stylu Witchfield, z
tym że nie zabrakło tutaj nutki rocka progresywnego czy gotyku.
Troszkę eksperymentowania, wtrącania żeńskich wokali autorstwa
wokalistki włoskiego Secret Tales, troszkę klawiszy i melodyjności
sprawia że album traci na swojej wartości i przestaje być doom
metalowym wydawnictwie za jakie uchodziło na początku. Krótkie
intro i mroczny, nieco Black Sabbathowy „Living on trees”
sprawiły, że płyta zaczyna się ciekawie. Ten kawałek napędza
ponury klimat i mocny riff, który zagrany został z pasją i
pomysłem. Równie ciężki i imponujący jest bardziej
rozbudowany „Sabbatai Zavi”, który pokazuje
że Thomas Hand Chaste ma ciekawe pomysły i wie co chciałby grać,
jednak nie do końca wszystko mu wychodzi. Na płycie jest sporo
niedociągnięć i niepotrzebnych motywów, które można
by sobie darować. Nieciekawie robi się przy komercyjnym i nieco
progresywnym „Continent”, który wyprowadza
nas z tego ciężkiego i mrocznego grania. „I feel the pain”
gdzieś tam na swój sposób jest ciężki, ale
ewidentnie pozbawiony ognia i składu i ładu. Mamy tutaj jeszcze
spokojniejszy „Walk” czy „Wake up your
mind”, które ukazują rockową stronę Witchfield. O
wiele lepiej już wypadają ciężki „Heart of Soldier”
czy mroczniejszy „Falling Star”, które
powinny zadowolić fanów Black Sabbath, a przy najmniej w
mniejszej części.
To co mamy przed sobą to
nieco niszowy i podziemny doom metal, który niczym nie zapada
w pamięci. Za mało w tym pasji, zaskoczenia, a poza tym materiał
nie jest dopracowany. Poza 2-3 utworami pozostały materiał trzeba
by dopracować. Płyta skierowana do zagorzałych fanów doom
metalu i do tych co lubią grzebać w podziemnych kapelach, o których
istnieniu mało kto wie.
Ocena: 3.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz