sobota, 12 marca 2016

SALEM - Dark Days (2016)

Jedno spojrzenie na okładkę nowego albumu brytyjskiej formacji Salem „Dark Days” i przed oczami mam wydawnictwa Warlord czy Angel Witch. Właściwie nie wiele odbiega domysł, bowiem Salem to brytyjska formacja która działała w latach 80, ale bez większego skutku. Dopiero w 2013 r wydali swój debiutancki album. „Forgotten dreams” to był udany powrót po latach i wyjście z cienia. „Dark Days” to już drugi album tej formacji po trzy letniej przerwie i z pewnością jest to dzieło na które warto było czekać.

Muzycznie Salem nie jest taki banalny i tak łatwy do zaszufladkowania. W ich muzyce można doszukać się wpływów Krokus, choćby ze względu na Simona Saxby'ego. Choć jego głos momentami przypomina Biffa z Saxon. Co jeszcze usłyszymy w muzyce Salem? Bez wątpienia wpływy Rainbow, Thin Lizzy czy Ufo. Siła Salem tkwi nie tylko w wokalu Simona, ale również w dobrze rozegranych partiach gitarowych. Paul i Mark tworzą zgrany duet, który zna się na swojej robocie. Mamy tutaj wszystko czego dusza zapragnie. Od ostrych riffów, po klimatyczne, aż po epickie czy bardziej hard rockowe. Cały materiał na nowym albumie brzmi old schoolowy i można odnieść wrażenia, że to zaginiony krążek z lat 80. Do grona tych najcięższych kawałków na płycie zaliczymy bez wątpienia zadziorny „Second Sight” czy ponury „Tormented”. Otwarcie świetnym „Not Guilty” tylko potęguje napięcie na płycie i robi tylko smaka na resztę materiału. W tym kawałku można doszukać się wpływów Running Wild czy Thin Lizzy. Mamy również marszowy i bardziej epicki „Complicated” czy żywiołowy „Lost My Mind” z bardzo chwytliwym riffem. Tytułowy kawałek to świetna mieszanka rasowego hard rocka spod znaku Krokus i heavy metalu w stylu judas Priest. „Dark Days” to kolejny hit na tej genialnej płycie. Rockowy „Toy story” ukazuje łagodniejsze oblicze zespołu. Więcej emocji, więcej romantycznego klimatu i wyszedł udany rockowy kawałek o komercyjnym charakterze. Płytę zamyka mocny „Tank”, który jest bardziej toporny w swojej konwencji. Główną atrakcją jest „Nine Months”. 8 minutowa, melancholijna kompozycja o epickim charakterze. Świetny refren i pomysłowy riff czynią ten kawałek prawdziwą petardą.

Salem to jeden z tych zespołów, który nie mógł odnaleźć się w latach 80 i nie wydał swojego albumu. Powrócili po latach i to była dobra decyzja. Debiut przyciągnął spore rzesze słuchaczy i fanów heavy metalu z lat 80. Jednak sukces dopiero zespół odniesie z nowy krążkiem. „Dark Days” to kwintesencja tego co było w latach 80. To ukłon w stronę klasycznych albumów z kręgu NWOBHM, heavy metalu i hard rocka. Jest to płyta dobrze wyważona i pozbawiona wad. Każdy utwór to prawdziwa przygoda o której nie da się zapomnieć. Salem jest w świetnej formie i dobrze że są wśród żywych. Pozycja obowiązkowa dla maniaków płyt nagranych w latach 80.

Ocena: 9/10

1 komentarz: