sobota, 18 czerwca 2011

AC/DC - Black Ice (2008)

Jeśli chodzi o Ac/Dc to bardzo wielbię ten zespół, bo tak naprawdę dzięki nim zacząłem słuchać czegoś innego niż dance,techno i w końcu dzięki między innymi Ac/Dc zostałem wielbicielem metalu,rocka itd wypierając przy tym zamiłowanie poprzednią muzyką.
Jeśli chodzi o rok 2008 to najbardziej czekałem właśnie na nowy album Ac/Dc, który miał być ich pożegnalnym albumem, a sam album ukazał się po 8 latach od ostatniego albumu więc sporo trzeba było czekać na nowy krążek. Ale ciekawiło mnie jedno czy są jeszcze w stanie nagrać coś na miarę „The Razors Edge” czy też „Back in Black”. No już sama okładka i tytuł albumu 'Black Ice" nasuwał mi właśnie Back in Black . A singiel „Rock n Roll Train” promujący album wróżył naprawdę znakomity krążek,jednak nieco się rozczarowałem, ale do tego jeszcze dojdziemy.
Jednak i tak szacunek się należy za to, że pomimo swojego wieku zebrali się na nagranie jeszcze jednego albumu, który i tak odniósł nie mały sukces, a najlepszym dowodem jest to, że królował na listach najlepiej sprzedających się albumów w Polsce!

Dobra przejdźmy do tego co kryję album pod tą niezbyt udaną okładką.
No więc mamy aż 15 kompozycji co jest nowością jak na ten zespół i kolejną ciekawostką jest to, że jest to zróżnicowany materiał, chyba bardziej niż zwykle.
I co gorsza, nie jest to równy album, bo są naprawdę wielkie przeboje, ale znajdziemy też utwory nieco gorsze, które gubią się w tle.
Album otwiera znany wcześniej wszystkim singiel „Rockn Roll Train”- znakomity otwieracz, który przypomina mi lata 80, a to już spory wyczyn. Trzeba przyznać, że jest to jeden z najlepszych utworów ostatnich lat jeśli chodzi o Ac/Dc, bo już dawno nie mieli tak świetnego hiciora. Brian w całkiem dobrej formie, ale już nie ma tego ognia co kiedyś,ale to jest akurat zrozumiałe no bo gość ma trochę lat na karku,ale i tak jak na swój wiek niszczy.
Oczywiście największa gwiazda zespołu Angus, który niszczy w tym utworze, ale niestety znajdą się też utwory w których będzie nie co gorzej, ale do tego też dojdziemy.
Drugim utworem jest „Skies on Fire”, który jest kolejnym mocnym utworem,jednak w porównaniu do największych dzieł tego zespołu, sporo brakuje mu, no weźmy choćby riff.
Najszybszym utworem na płycie jest „Big Jack” ,który jest kolejnym przebojem na płycie. Energiczny i z imponującymi partiami Angusa oraz chwytliwym refrenem.
Największą niespodziankę sprawił mi „Anything Goes”, który przypomniał mi album „The razors Edge”, właśnie na takie wałki czekałem. Utwór bardzo fajnie buja i do tego ma znakomity refren.
Mocnym punktem albumu jest kolejny mój faworyt- „War machine”i to się nazywa mocna rzecz, która przypomina utwory z Ballbreaker ,a sam utwór niszczy znakomitym tempem oraz ostrą pracą Angusa. Prawdziwy Killer!
Niestety po 5 znakomitych utworach przychodzi najcięższa cześć albumu,bo już będą nieco mniej interesujące utwory. „Smash'n Grab” to tylko dobry,albo aż dobry utwór, niczym się nie wybijający, przeznaczony tylko dla fanów zespołu, którzy wielbią zespół bez względu na wszystko.
Spoiling For Fight” - niby dobry,j ednak nie jest to najwyższy poziom zespołu, stać ich na więcej, a refren nieco drażni.
Dobrze się spisują energiczny „Wheels” oraz utwór z rodem Ballbrekaer - „Decibel”
I wg mnie na wyróżnienie zasługuje „Storm My Day”, a to z tego względu, że Angus nie stworzył takiego riffu, który kojarzy się nieco z country, ale brzmi to nieźle, choć nie bardzo przypomina Ac/Dc i w sumie dobrze, że Angus zaprezentował nieco inny riff.
Średnio wypadły również „She likes Rock'n Roll”, „Money Made”, „Rockn Roll dream” .
A „Rocking All the Way” to tylko dobry utwór, który nie ma podstaw do przeboju, ot co dobrze zagrany utwór.
Na szczęście nie odwalili fuszerki przy tytułowym „Black Ice”,który jest jednym z najlepszych utworów na płycie i gdyby taki był cały album to nie wahałbym się dać 10/10, a tak cóż pokazali, że jednak stać ich na więcej,szkoda że tylko słychać to przy paru utworach. Dla mnie to jest killer z prawdziwego zdarzenia,cóż za niesamowity riff!
Świetne zakończenie albumu, który wywołał u mnie mieszane uczucia....

„Black Ice” to jak na Ac/Dc bardzo nie równy album, a szkoda bo na albumie znalazły się na prawdę znakomite przeboje takie jak „Rock n Roll Train”, „Anything Goes”, „War machine” czy też właśnie „black ice” ,są jednymi z najlepszych utworów ostatnich lat zespołu.
Spokojnie je można ustawić obok takich jak choćby „Are you Ready” czy też „Hard as Rock”. Szkoda tylko, że cały album nie jest taki,bo jednak na album trafiło jak na ten zespół sporo średnich utworów, które zostają przyćmione przez właśnie te przeboje.
Jednak i tak Ac/Dc uraczył nas dobrym albumem, może nie na miarę Back in Black, jednak album miło się słucha, a owe przeboje tylko powodują szybsze bicie serca . Osoby, które nigdy nie przepadała za zespołem mogą nie sięgać po ten album,jednak dla fanów jest to pozycja obowiązkowa. Album pod względem zawartości prosi się o 7.5/10 jednak dam 8/10 bo wliczam w to, że jednak dali radę nagrać kolejny album,co jest dla mnie dużym plusem no i że stworzyli choć parę przebojów, a to już coś no i to, że płyta była u nas na 1 miejscu najlepiej sprzedających się płyt też zalicza się do wciągnięcie pod ocenę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz