piątek, 2 września 2011

METAL LAW - Lawbreaker (2008)

W dzisiejszym świecie wszystko tak pędzi do przodu, i to nie tylko w różnych gałęziach przemysłu , nawet muzyka poszła do przodu no bo tyle różnych gatunków mamy jeśli chodzi o metal, tyle jest zespołów , a że płyty rzadko dorównują tym z wcześniejszych dekad to już inna sprawa. Jednak brakuje mi i myślę, że nie tylko mi takich naprawdę true Heavy metalowych albumów, gdzie będzie to czego nie ma w dzisiejszym świecie, będzie tradycyjne granie, bez udziwnień bez technicznych popisów wokalisty lecz wszytko będzie zagrane z charyzmą , z tym jak czuje to wokalista nadając utworom ducha. Uważam że w roku 2008 jedną z takich pozycji był właśnie Metal Law -Lawbreaker który wywołał zachwyt u wielu słuchaczy bo dostać taki album i to w takim wydaniu to naprawdę rarytas. Bo tak naprawdę na scenie metalowej roi od power metalu i thrashu ,a heavy metalu jednak co raz mniej. A jeśli już coś wychodzi to jest to przeważnie rzemiosło bez jakiś większych szans , ale nie tym razem. Tutaj mamy do czynienia naprawdę z bardzo dobrym materiałem który powinien zadowolić nie jednego słuchacza!

Po krótkim wstępie pora wam nieco przybliżyć owy album.
Zacznijmy od okładki, której autorem jest polka Jowita Kamińska. Okładka wg mnie idealnie prezentuje to z czym mamy do czynienia, czyli z heavy metalowym dziełem , a sama okładka miła dla oka. Jak to bywa w przypadku tego typu albumach ,mamy 10 kompozycji w miarę zróżnicowanych ,ale bez przesady no bo jak to możliwe w owym gatunku. Album otwiera intro- Legacy Of Knights, który jest naprawdę udanym intrem i tutaj najbardziej podoba mi się ten riff , który słychać na początku. I po paru sekundach wkracza „Crusaders Of Light” w którym słychać fascynację Manowar. Już samo tempo przypomina nieco styl królów, riff melodyjny i naprawdę true heavy metalowy. Najbardziej oczywiście rzuca mnie wokal Karstena, który podoba mi się pod każdym względem. Co można więcej napisać o tym utworze? Jest utrzymany w wolny tempie i nie ma tutaj żadnych drapieżnych popisów , wszystko jest zagrane zgodnie z zasadami. Ogólnie duet Karsten/Michael naprawdę nieźle sobie radzi. Zaś „Right To Rock” to już bardziej energiczny utwór, szybszy powiedział by nawet, że melodyjniejszy. Zaczyna się bardzo melodyjnym i szybkim riffem i właściwie cały utwór jest utrzymany w takim tempie. Pod względem instrumentalnym jak i wokalnym zniszczyli i jest to dla mnie jeden z najlepszych utworów na płycie! I w tak o to szybkim tempie dotarliśmy do najbardziej znaczącego kawałka na albumie o tytule Lawbreaker który można śmiało zaliczyć do tych najlepszych. Jeśli lubicie melodyjne utwory w, których mamy znakomite partie gitarowe i chwytliwy refren to jest to utwór dla was. Równie genialny jest „Between Dark And Light” który śmiało zasługuje na miano killera. I choć brzmi znajomo to jakoś nie przeszkadza mi to żeby wielbić ten utwór bo czerpie wielką przyjemność z słuchania jego. Jak to bywa w przypadku metalowych albumów zazwyczaj mamy jeden wolniejszy utwór,tzw balladę również i na tym krążku nie zabrakło takowej- „Heroes Never Die”.
to dobrze zagrana ballada, jednak szanse na coś więcej ma znikome, bo jednak o genialności nie ma mowy, brakuje kropki nad i. Jednak zespół szybko nadrabia to kolejnymi kompozycjami:
Open The Gates Of Hell „który jest prawdziwym killerem , i wszystko tutaj zostało zapięte na ostatni guzik , a największy podziw wzbudziły u mnie partie gitarowe.
Jednym z najkrótszych utworów na płycie jest „Metal law” co nie oznacza że mamy do czynienia z niedopracowanym utworem wręcz przeciwnie jest to kolejna perełka.
Mam bzika na punkcie takiego metalu . Bardzo melodyjnego ,szybkiego i takiego walecznego oraz sławiącego metal! Dodam że mamy tutaj znakomity chórek w sam raz do takiej muzy.
No i zespół idzie za ciosem i daje nam kolejny skoczny utwór- „The Caravan” i znów jest to utwór któremu nic nie można zarzucić! Prawdziwa uczta dla fanów heavy metalu. A album zamyka „Heavy Metal Is Forever”,który jest najdłuższym utworem i najlepszym podsumowaniem płyty. Gdyż mamy tutaj zawarte wszystko to co przewijało się przez cały ten album.

I na zakończenie krótkie podsumowanie ... Lawbreaker może niczego nie wnosi do gatunku, ale po co skoro taki jest heavy metal ,skoro takim go lubią. Może o oryginalności nie ma mowy ,ale młodzieńczy entuzjazm, radość z grana pozwala nam o tym zapomnieć. Tego trzeba po prostu słuchać, a nie analizować poszczególne elementy czy też dźwięki .Choć słyszalna jest tutaj fascynacja NWOBHM ale w jaki sposób tworzy utwory zasługuje na uznanie.
A największe brawa należą się za to że zespół nagrał album naprawdę bardzo dobry i w owym roku był/jest najlepszym z najlepszych w tym gatunku. 8.5/10 spokojnie można postawić.

3 komentarze:

  1. Album pierwsza klasa. Jeden z moich ulubieńców. Swego czasu młóciłem go po kilka razy dziennie. Jest bezbłędny. Nie wiem dlaczego, ale zespoły typu Metal Law czy CJSS (ogólnie rzecz biorąc mniej znane)podobają mi się dużo bardziej niż choćby taki Iron Maiden. Pewnie wiele osób mnie wyśmieje, ale "Lawbreaker" spodobał mi się dużo bardziej niż "Number of the Beast". Metal Law jakiś czas temu reaktywowało się. Mam nadzieję, że wydadzą wkrótce kolejną płytę. Kolejny bardzo niedoceniany zespół. Świetna recenzja! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki za słowa uznania. Tak album wyśmienity, ma to wszystko co jest niezbędne bardzo dobremu albumowi metalowemu i co ważne jest to granie na wysokim poziomie, mimo tego że nie jest to odkrywcze. Każdy lubi co innego:P Ja na Ironach się wychowałem więc gdzieś oprócz tego że kocham ich styl to jeszcze gdzieś jest sentyment z dzieciństwa. Ale Metal Law zasługuje na pewno na uznanie i rozpowszechnienie wśród słuchaczy, bo to bardzo mocna rzecz.

      Usuń
  2. Mimo tych wszystkich pochwał na usta cisną się jednak pytania o warunki, w jakich ten album był nagrywany. Może w domowych? Bo perkusja jest tak schowana, umieszczona z tyłu i stłumiona, że za gitarami prawie jej nie słychać.

    OdpowiedzUsuń