poniedziałek, 12 listopada 2012

TRAIL OF MURDER - Shades Of art (2012)

Czy tylko mnie nieco rozczarował nowy album BLOODBOUND? Czy tylko ja zacząłem szukać czegoś w podobnym stylu, ale lepszego? Czy tylko ja zacząłem gdybać, jakby brzmiał nowy album z Urbanem Bredem, jednym z najlepszych wokalistów obecnie na rynku? Zapewne się zastanawiacie, co robi były wokalista BLOODBOUND?

Myśl o tym, jak by brzmiał nowy album BLOODBOUND z Urbanem i chęć sprawdzenia co porabia ów wokalista doprowadziły mnie do zespołu, który się zwie TRAIL OF MURADER. Początkowo ów zespół był postrzegany jako projekt, który został założony przez Urbana Breeda i Daniela Olssona w 2011 po tym jak rozstali się z TAD MAROSE. Do współpracy został również zaproszony były perkusista BLOODBOUND, a mianowicie Pelle Åkerlin. Zespół rozpoczął pracę nad debiutanckim albumem, który się ukazał stosunkowo nie dawno. Pewnie się zastanawiacie czy „Shades Of art” to album, który zaspokoi niedosyt po „In the Name Of Metal” BLOODBOUND, czy jest to krążek, który zadowoli fanów Urbana Breeda? Cóż debiutancki album szwedzkiej formacji jest na pewno solidniejszy i bardziej urozmaicony aniżeli album BLOODBOUND, jest tutaj ciężar, ostrość, która kojarzy mi się z PYRAMAZE, jest progresywność, takie nieco połamane melodie, co kojarzyć może się oczywiście z TAD MAROSE no i jest również w niektórych dynamika, melodyjność, lekkość i przebojowość niczym ta w BLOODBOUND, tak więc tak jest to płyta ciekawsza aniżeli BLOODBOUND i jest to również płyta, która zadowoli fanów wcześniejszych dokonań Urbana Breeda. Nie musicie się martwić o formę wokalną Urbana, który wciąż śpiewa drapieżnie, ostro, zadziornie, nie zapominając o technice, czy melodyjności, nie trzeba się martwić o brzmienie i całą produkcję, bo ta jest mocna, soczysta, nieco mroczna i przypomina się choćby albumy TAD MAROSE, czy BLOODBOUND, nie trzeba się bać o to jak brzmią partie gitarowe duetu Olsson/Eismer, bo te wypadają bardzo dobrze, bo mamy i ciężar, mrok, lekki brud, a także zapadające w głowie melodie i urozmaicenie, co sprawia, że słucha się tego z wielkim zainteresowaniem. Dopełnieniem tego wszystkiego jest dynamiczna, energiczna sekcja rytmiczna, która sprawia, że album jest żywiołowy i mocny.

To co znajdziemy na albumie to miks wcześniejszych dokonań Urbana Breeda, a więc słychać wyraźne zaloty pod TAD MAROSE i BLOODBOUND. Tak więc bez problemu można tutaj wytypować charakterystyczne dla BLOODBOUND przeboje, które spokojnie mogłyby trafić na album „Nosferatu” czy „Tabula Rasa” BLOODBOUND. No bo czy taki przebojowy”Shades Of Art”, nieco cięższy, stonowany „Lady Don't Answer” , szybki, melodyjny „Higher” czy dynamiczny „Some Stand Alone” nie mogłyby zdobić albumów BLOODBOUND? Ta przebojowość, melodyjność, energiczność, ten styl, ta konstrukcja, no jak dla mnie idealne kompozycje na płytę BLOODBOUND. Co można powiedzieć o reszcie kompozycji? Z pewnością to, że są bliższe albumom TAD MAROSE, a także nieco nowoczesnemu „Tabula Rasa” i właśnie słychać to w takim „Carnivore”, nowocześnie brzmiący „Mab”, który jest ciężkim, ale i chwytliwym kawałkiem, w progresywnym „The Song You Never sang”. Oprócz tego pojawiają się nieco wolniejsze, spokojniejsze utwory jak „I know Shadows”, „Your Silence”, czy stonowany, mroczny „My heart Still Cries”.

Shades Of Art” to płyta, która spodoba się przede wszystkim fanom wokalisty Urbana Breeda, czy też fanom TAD MAROSE i BLOODBOUND. Choć nie jest to album, który powala oryginalnością, przebojowością czy też kompozycjami, jednak jest solidny i bardziej ciekawszym od tego co nagrali BLOODBOUND i to powinno posłużyć za powód, dla którego warto sięgnąć po debiutancki krążek TRAIL OF MURDER.

Ocena: 7.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz